USD
41.44 UAH ▲0.41%
EUR
46.24 UAH ▲1.69%
GBP
55.05 UAH ▲2.23%
PLN
10.84 UAH ▲2.44%
CZK
1.84 UAH ▲1.88%
Ukraińskie „Rocket-Dron” „Palyanitsa”, które wzbudziły w mediach, zasadniczo prz...

„Palyanitsa” kosztem 160 tysięcy USD. Dlaczego ukraiński „rakiet” tak przypomina niemieckie skrzydło „Fau-1”

Ukraińskie „Rocket-Dron” „Palyanitsa”, które wzbudziły w mediach, zasadniczo przypomina legendarne niemieckie „Fau-1”, notatki wolontariusza i inżyniera radiowego Yuri Kasyanov. Jest to w rzeczywistości regularna rakieta, bez żadnych innowacji. Od kilku dni byłem zaskoczony zaskoczeniem, że wiadomość o nowym ukraińskim cudu „Palyanitsa”. W końcu żadne wyrzutnie rakiet nie istniały, nigdy nie istniały i nigdy nie będą istniały.

Przypomnę ci, że pierwsza „samolot”, jak powiedzieli wtedy, lub „latająca bomba” (jak następnie sklasyfikowano) lub, do nowego ukraińskiego sposobu, „Rocket-Dron” był używany przez Niemców przeciwko Wielkiej Brytanii (i nie tylko) w drugim latach drugiej wojny światowej.

Niemiecki „Palyanitsa” FAU-1 (FI-103, „Fizeller-103”) miał silnik odrzutowy, autopilot, rozpoczął od katapulty, poleciał do zasięgu 280 km (później zwiększony do 500 km) i nosił część bojową w części bojowej w 500 kg do 1 tony. W latach 1944–1945 Niemcy wyprodukowali 25 000 takich „rakiet”. Zostały one bardzo intensywnie wprowadzone - do 100 sztuk dziennie (porównaj z naszym uruchomieniem dronów przez bagna - wciąż jesteśmy dalekie od takiej stawki).

W Wielkiej Brytanii wystrzelono 10,5 tysięcy latających bomb - w Londynie zginęło tylko 6000 osób, prawie 18 000 zostało rannych; 23 tysiące budynków zostało zniszczonych, a ponad 100 tysięcy zostało uszkodzonych. Linzh (3 141 start-upów), Antwerpia (2 183 startowe), Brukselka (151 Start), Paryż również zostali zwolnieni z samolotów. Nawiasem mówiąc, niemiecki „rakietowy dron” kosztował niedrogie-prawie 3,5 tysiąca Rzeszy. Według stawki 1941 r. Do dolara - 8,8 tysięcy USD.

Dzisiejsze pieniądze wynoszą około 160 000 USD. Odpowiednia cena za skrzydloną rakietę. Tak, nasza cudowna broń-rakieta jest niczym więcej niż skrzydloną rakietą. Niemiecki FAU-1 był pierwszym na świecie seryjnym rakietą, bez względu na to, jak się nazywa.

Ogólnie rzecz biorąc, bardzo cienka granica między samolotami Dron i skrzydlonymi rakietami-silnik odrzutowy jest umieszczany na samolocie, a tutaj jesteś już skrzydloną rakietą lub „rakietowym dronem”, zgodnie z naszą nową klasyfikacją ukraińską.

Jakie są korzyści płynące z pocisków, jak porównywać z bezzałogowymi samolotami typu Shahed? Duża prędkość: rakieta może szybciej osiągnąć cel, a przeciwnik może nie mieć czasu na podjęcie żadnych środków w celu przeciwdziałania lub usunięcia z uderzenia. Skrzydlona rakieta może potencjalnie mieć mocniejszą część walki. Winged Rocket jest trudniejsza do powalenia, a łowcy za „Shahaneda” z karabinami maszynowymi są tutaj nieskuteczne.

W tym samym czasie skrzydlowana rakieta jest dobrze mylona z pociskami anty -powietrznymi z głową cieplną przewodnictwa - ponieważ ma bardziej wyraźny rozwój termiczny. Wady to złożoność struktury i wyższy koszt.

Nawiasem mówiąc, ile może kosztować „Meadow”? Jeśli nie weźmiesz pod uwagę pieniędzy wydanych na rozwój i testowanie, koszt produktu składa się z kosztów elektroniki - od 3000 USD w wersji budżetowej do 50 tysięcy USD z anteną CRPA, rezerwacją, modemem satelitarnym i modułem nawigacji optycznej. Swider - kadłub, skrzydła, upierzenie - będzie kosztować 3-10 tysięcy USD, w zależności od zastosowanych projektów i technologii.

Najdroższym szczegółem jest silnik Turbojet; Biorąc pod uwagę wideo, stosuje się silnik o wustu około 100 kg - taki silnik można kupić w Aliexpress za 50-70 tysięcy USD. Cóż, włożymy kolejne tysiące dwadzieścia kosztów pracy, czynsz z pomieszczeń, odszkodowanie za koszty rozwoju i splatamy prawne 25% rentowności ustalonej przez państwo. W rezultacie otrzymujemy takie same 160 000 $, ile kosztował niemiecki „rakietowy” Fau-1.

<p> Lekarz zapewnia pomoc podczas ostrzału. Batalion Stugna </p>...
Ponad miesiąc temu
Ukraiński lekarz zapewnia wojsko podczas ostrzeżenia
By Simon Wilson