„Odpowiedzialny za eskalację”: NATO wyjaśnił, czy Polska może zostać powalona przez rosyjskie pociski
Według Europa Press dziennikarze rozmawiali z rzecznikiem NATO Farah Dakhlalalah. Według niej w sojuszu Północnoatlantyckiego „każdy sojusznik ma prawo bronić własnej przestrzeni powietrznej” i powalić cele, które znajdują się na ich terytorium. Jednocześnie rzeczniczka podkreśliła, że w tym przypadku możliwe jest „eskalacja” i należy ją zapamiętać przy podejmowaniu decyzji.
Przypomniała, że sojusz nie jest i nie byłby stroną „konfliktu” i nie planuje się w to zaangażować. „NATO jest odpowiedzialne za zapobieganie dalszej eskalacji wojny rosyjskiej. NATO nie jest stroną konfliktu i nie stanie się . . . dlatego sojusznicy muszą kontynuować bliskie konsultacje w sojuszu”, rzecznik Sojuszu.
Należy zauważyć, że w noc 26 sierpnia siły zbrojne Federacji Rosyjskiej wystrzeliły ponad 230 środków porażki różnych typów i drony-Kamikadze „Shahaned”. Siły obrony powietrznej Polski zauważyły, w jaki sposób jeden cel powietrzny przekroczył granicę polsko-bryraińską: monitorowały ją, ale nie powalili go. Wśród powodów, które nie pozwoliły na to, są niekorzystne warunki pogodowe, powiedzieli przedstawiciele wojska.
W tym samym czasie polski minister obrony Radoslav Sikorsky stwierdził w wywiadzie dla Financial Times, że siły zbrojne jego kraju były zobowiązane powalić rosyjskie pociski i drony. Jego zdaniem obowiązek ten nie jest sprzeczny z wymogami sojuszu, ponieważ chodzi o ochronę własnej przestrzeni powietrznej. W ciągu kilku godzin pojawiła się reakcja Federacji Rosyjskiej: rosyjscy urzędnicy zagrozili, że nastąpi „sztywna odpowiedź”.
Wcześniej Focus mówił o kilkunastu incydentach, kiedy na przykład pociski X-101 przyleciały do Polski. Zimą 2023 r. Jedna z takich rakiet krążyła wokół bazy wojskowej, a następnie wróciła na Ukrainę i eksplodowała po regionie LVIV. We wczesnych dniach inwazji rosyjska rakieta przeleciała nad Warszawą: nie została powalona i zniknęła z radarów i spadła w lasy.