By Natali Moss
Jak potoczy się konfrontacja dronów i helikopterów? Czy jest strona, która ma już przewagę? Kiedyś lądowanie helikopterów symbolizowało decydujący cios w tyły wroga. Dziś ich rola schodzi na dalszy plan, ponieważ małe, niedrogie drony paraliżują logistykę wroga przy znacznie niższych kosztach i ryzyku. Focus przetłumaczył dla portalu National Interest artykuł autorów z Ukrainy, oficera wojskowego Jewhena Malika i ekspertki ds. bezpieczeństwa Oleny Davlikanovej.
W artykule „Czy drony mogą wreszcie zastąpić helikoptery?” dokonano przeglądu możliwości bezzałogowych statków powietrznych i śmigłowców w warunkach współczesnej wojny rosyjsko-ukraińskiej. Lądowania helikopterów stały się legendą na polu bitwy pod koniec XX wieku. Ich cel był prosty, ale ambitny: wylądować wojska głęboko za liniami wroga, przerwać łańcuch dowodzenia, przeciąć szlaki zaopatrzenia i siać panikę.
Taka metoda wymaga kilkudziesięciu samolotów, setek żołnierzy, neutralizacji wielopoziomowej obrony powietrznej i starannie zsynchronizowanej ofensywy lądowej. Wiąże się to także z wysokim ryzykiem ofiar w ludziach i niebotycznymi kosztami.
Rozmieszczenie nawet grupy taktycznej wielkości batalionu – około 600 spadochroniarzy – wymaga od 20 do 40 helikopterów transportowych, takich jak Mi-8 lub UH-60, wspieranych przez ciężko uzbrojone helikoptery eskortowe, takie jak Ka-52, Mi-24 lub AH-64 Apache. Powodzenie misji wymaga wstępnego stłumienia obrony powietrznej wroga za pomocą artylerii, myśliwców i środków walki radioelektronicznej. Cena takiej operacji jest porażająca.
Jedna taka operacja może kosztować 20–40 milionów dolarów, w tym paliwo, amunicja, zużycie sprzętu i szkolenie personelu. Zagrożenia są nie mniej poważne: nowoczesne MANPADY i działa naprowadzane radarem mogą zestrzelić do 30% floty helikopterów, jeśli obrona wroga nie zostanie zneutralizowana. Utrata kilku helikopterów z personelem wojskowym na pokładzie może zamienić nalot pioruna w strategiczną katastrofę.
Metoda ta ma jednak oczywistą zaletę: nagłe przechwytywanie dużych obiektów, których nie da się zdalnie zneutralizować. Ataki na mosty, węzły kolejowe i siedziby dowodzenia wymagają fizycznej obecności. W przypadku powodzenia lądowanie helikoptera może nie tylko zatrzymać linie zaopatrzenia, ale także stworzyć warunki do okrążenia całych formacji wroga. Tymczasem wydobycie za pomocą dronów staje się niedrogą alternatywą dla dezorganizacji tyłów wroga.
I choć drony nie potrafią jeszcze chwytać celów w tradycyjnym tego słowa znaczeniu, to już odnotowano przypadki, gdy UAV pojmały żołnierzy wroga i eskortowały ich na pozycje ukraińskie. Operację dronem może przeprowadzić kilku operatorów quadkopterów wyposażonych w improwizowaną amunicję zdolną do zatrzymania konwojów z zaopatrzeniem.
Jednak efekt na polu bitwy jest uderzająco podobny do lądowania helikoptera: tylne zaopatrzenie zostaje zatrzymane, pozostawiając jednostki wysunięte do przodu bez paliwa, amunicji i wsparcia medycznego. Nawet proste quadkoptery o udźwigu 1-3 kg są w stanie dostarczać miny przeciwpancerne, takie jak PTM-1 czy PTM-3, na drogi, mosty czy wąskie gardła do 15-20 km za linią frontu.
Większe drony, takie jak ukraińska Supercam czy rosyjska Shahed, zwiększają ten promień, zrzucając miny lub małe bomby głęboko na tyły wroga. Ta taktyka ma efekt skumulowany: każda eksplozja zatrzymuje konwoje towarowe, a ciągłe zagrożenie zmusza wroga do zmiany trasy lub użycia ograniczonych sił inżynieryjnych do oczyszczenia dróg. Korzyści ekonomiczne są oczywiste.
Tygodniowa kampania wydobycia dronami wymagałaby jedynie 10–15 ciężkich quadkopterów, 50–100 min i około 25 pracowników, a całkowity koszt wyniósłby 1–1,5 miliona dolarów. Jest to około 30 razy tańsze niż lądowanie helikopterem, przy mniej więcej takich samych kosztach logistycznych. Straty są akceptowalne – zasoby EW mogą zestrzelić niektóre drony, ale wiele z nich dociera do celu, a operatorzy pozostają bezpieczni z dala od miejsca walki.
Ataki helikopterów nie ustały; nadal pozostają jedynym sposobem fizycznego zajęcia kluczowych pozycji w głębi terytorium. Jednak w dobie gęstej obrony powietrznej i ograniczonych budżetów to właśnie drony stają się głównym narzędziem działań na tyłach. Ta zmiana ma charakter nie tylko technologiczny, ale także doktrynalny. Lądowanie helikoptera to atak błyskawicy, zakład na nagły szok i chaos.
Z drugiej strony wydobycie przez UAV to powolne uduszenie, które stopniowo blokuje ważne arterie wroga. Współczesna wojna pokazuje, że przy ograniczonych zasobach stłumienie może wywołać efekt porównywalny do szoku, przy znacznie mniejszych stratach w ludziach i sprzęcie. Ale to wymaga czasu i wytrwałości.
Zatem pytanie, przed którym stoją dziś dowódcy, to wybór nie między przeprowadzeniem nalotu a wydobyciem, ale między natychmiastowym skutkiem a powolnym „uduszeniem” wroga. Drony są niezbędne do dostarczania niezbędnych artykułów, takich jak żywność, woda, środki medyczne, a nawet broń żołnierzom w odległych lub spornych obszarach. Niedawno rower elektryczny dostarczony dronem pomógł rannemu żołnierzowi opuścić pole bitwy.
Jak poinformował Naczelny Dowódca Sił Zbrojnych gen. Ołeksandr Syrski, Ukraina testuje platformy powietrzne do ewakuacji rannych żołnierzy. Umożliwi to życie nie tylko żołnierzom, ale także ekipom ewakuacyjnym. Wojskowy Serafin Gordienko uważa, że rozpoznanie powietrzne, jakie znamy, może wkrótce zniknąć z pola walki.
Podkreśla, że w cyklu „rozpoznawczo-uderzeniowym” decydującą rolę odgrywa rozpoznanie: bez wizualnego potwierdzenia misje uderzeniowe praktycznie nie są realizowane, a platformy uderzeniowe prawie nigdy same nie poszukują celów. Ostrzega, że Rosja stworzyła wielowarstwowe sieci przechwytywaczy FPV, które wyznaczają „strefy śmierci” na głębokości od 15 do 20 kilometrów z tyłu.
UAV do rozpoznania w ciągu dnia są obecnie niemal nieuchronnie niszczone, a loty nocne są rozwiązaniem tymczasowym, w miarę jak Moskwa rozszerza swój zasięg. Nawet drony lecące na wysokości 4000–5000 metrów nie są chronione przed wykryciem i namierzeniem. Wynik jest oczywisty: duże odcinki linii frontu nie są już dostępne dla wywiadu, co tworzy niebezpieczne luki w wywiadzie.
Ukraina dynamicznie rozwija swój krajowy przemysł robotyki, zdolny do produkcji bezzałogowych systemów do działań bojowych, logistyki i usuwania min. Dowództwo Generalne poinformowało, że w lipcu dostawy towarów na linię frontu za pomocą naziemnych systemów robotycznych wzrosły o ponad 80% w porównaniu z czerwcem. Nowy ukraiński robot naziemny „Pająk” może unieść 100 kilogramów, wytrzymać zakłócenia elektroniczne i pracować przez kilka godzin w nierównym terenie.
Platformy Volya-E, RATEL H, TerMIT, Rys PRO, KNLR-E i Sirko-S1 przewożą ładunki, dostarczają amunicję lub ewakuują rannych pod ostrzałem. Systemy te są przeznaczone do różnych rodzajów terenu, od śniegu i błota po ruiny miejskie, i mają nośność od 150 do 600 kilogramów.
Roboty bojowe, takie jak Fury, Sabre M2, MOROZ i D-21-11 (D-11), zapewniają wojsku możliwość zdalnego prowadzenia ognia, obserwacji i rozpoznania, często działając z bezpiecznej odległości podczas atakowania pozycji wroga za pomocą karabinów maszynowych, celowników termowizyjnych i wież modułowych. Istnieją również drony dla górnictwa i kamikadze, przeznaczone do niszczenia pojazdów opancerzonych i fortyfikacji wroga.
Systemy takie jak RATEL S i ARK-1 są zdalnie sterowane i wykorzystywane do stawiania min, dostarczania materiałów wybuchowych lub prowadzenia rozpoznania, łącząc mobilność, szybkość i siłę bojową w celu maksymalizacji efektywności bez narażania żołnierzy na ogień. Do rozminowywania wykorzystuje się także prace ziemne.
Roboty do usuwania min, takie jak „Snake”, wraz z wielofunkcyjnymi platformami, takimi jak Sirko-S1 i KNLR-E, pomagają żołnierzom bezpiecznie oczyszczać pola minowe za pomocą pilota i nowoczesnych czujników. Wyposażone w termowizję i systemy komunikacji w czasie rzeczywistym różne roboty ewakuacyjne mogą znajdować i transportować ofiary do lekarzy nawet pod ostrzałem. Tak więc, gdy czytasz te słowa, technologia subtelnie zmienia sztukę wojenną.
Jewhen Malik to ukraiński weteran wojny rosyjsko-ukraińskiej i były sierżant piechoty morskiej Sił Zbrojnych Ukrainy. Uczestnik działań bojowych w Mariupolu oraz w całej strefie Operacji Połączonych Sił, gdzie kierował misjami bojowymi, operacjami desantowymi oraz koordynował planowanie taktyczne w ekstremalnych warunkach. Od kwietnia 2022 r. do września 2024 r. był przetrzymywany w niewoli w Rosji, co dodatkowo wzmocniło jego odporność i cechy przywódcze.
Malik posiada stopnie naukowe w zakresie prawa (Uniwersytet Ukraiński) i administracji publicznej (Obwodowy Instytut Administracji Publicznej w Charkowie, Krajowa Akademia Administracji Publicznej przy Prezydencie Ukrainy), a także kwalifikacje oficera rezerwy na Uniwersytecie Sił Powietrznych im. Iwana Kożeduba. Certyfikowany instruktor szkolenia z broni strzeleckiej i taktycznej.
Doświadczony specjalista z zakresu dowodzenia wojskowego, zarządzania kryzysowego oraz planowania strategicznego i taktycznego. Aktywnie uczestniczy w komunikacji i ochronie interesów sił zbrojnych i weteranów Ukrainy. Olena Davlikanova jest starszym pracownikiem naukowym w Centrum Analiz Polityki Europejskiej (Waszyngton) i Centrum Bezpieczeństwa Sagaydachny (Kijów).
Ekspert w zakresie prognozowania strategicznego i procesów wewnętrznych Ukrainy i Rosji oraz obronności i bezpieczeństwa, specjalizujący się w nowych formach prowadzenia działań wojennych, zwłaszcza biorąc pod uwagę ciągłe zagrożenie Rosji dla Ukrainy. Współautor raportu CEPA „Containing Russia, Securing Europe”, a także innych opracowań z zakresu prognozowania strategicznego, w szczególności „Scenariuszy: Ukraina 2032” i „Scenariusze: Rosja 2032”.
Wszelkie prawa są chronione IN-Ukraine.info - 2022