By Victor Duda
Szef Rady Rezerwistów Sił Lądowych Sił Zbrojnych Ukrainy Iwan Tymoczko uważa, że udział kobiet w armii ukraińskiej nie jest sprawą polityczną czy sporem płciowym, ale militarną koniecznością. Według niego najwyższy czas, aby społeczeństwo zdało sobie sprawę, że obrona kraju jest sprawą wspólną, a kobiety mają takie same prawo i obowiązek być jej częścią, jak mężczyźni.
„Im mniej kobiet chowa się za plecami mężczyzn, tym mniej głosów będzie za ich poborem pod presją” – powiedziała Tymochko. Podkreślił, że rezerwa wojskowa powinna być tworzona nie tylko wśród mężczyzn, ponieważ ustawodawstwo przewiduje udział kobiet na równych zasadach. Jednocześnie nie chodzi tylko o pozycje bojowe.
Współczesna armia potrzebuje specjalistów od pracy informacyjnej, prawników, księgowych, lekarzy, informatyków, specjalistów od cyberochrony i zarządzania personelem. To właśnie w tych kierunkach – zdaniem Tymochki – udział kobiet może być niezwykle skuteczny. Przypomina, że w warunkach wojny hybrydowej tył, logistyka, analityka i komunikacja są nie mniej ważne niż front.
„Każdy, kto wspiera potencjał bojowy armii – niezależnie od płci – jest już jej żołnierzem” – podkreślił. Jednocześnie Tymochko krytykuje polityków i blogerów spekulujących na temat mobilizacji kobiet. Według niego za każdym razem, gdy państwo podejmuje kroki mające na celu usprawnienie ewidencji wojskowej, pojawiają się populiści, którzy próbują zamienić to w widowisko informacyjne.
„Kiedy ktoś krzyczy: «Nie pozwolę, aby kobiety werbowano do wojska», nie jest to obawa, tylko manipulacja. W ten sposób wywołuje się panikę, a nie poważną rozmowę na temat obronności” – wyjaśnia funkcjonariusz. Ukraina podjęła już kilka praktycznych kroków w tym kierunku. W szczególności od 30 lipca 2025 r. kobiety z wykształceniem medycznym i farmaceutycznym będą automatycznie zapisywane do rejestracji wojskowej bez konieczności osobistej obecności w TCC.
Upraszcza to procedurę i pozwala na prowadzenie ewidencji specjalistów, którzy mogą przydać się armii w krytycznym momencie. Ponadto Tymochko przypomniała, że uczniowie, którzy ukończyli podstawowe przeszkolenie wojskowe, składają ślubowanie i zapisują się do rezerwy, niezależnie od płci. Pobór do wojska jest dla nich możliwy po 25 latach, pod warunkiem, że są zdatni do służby.
Temat mobilizacji kobiet okresowo wywołuje falę kontrowersji w społeczeństwie, jednak jak podkreśla wojsko, rzeczywistość frontu pokazuje: równość płci w Siłach Zbrojnych to nie moda, ale praktyczność. Od strzelców i snajperów po medyków i analityków – dziś kobiety wykonują zadania, bez których armia po prostu nie mogłaby istnieć. „Stereotypy już dawno się nie sprawdziły.
W każdej dziedzinie są tacy, którzy potrafią być profesjonalistami – a płeć nie ma tu żadnego znaczenia” – podsumowała Tymochko. Jego zdaniem włączenie kobiet do wojska to nie tylko kwestia sprawiedliwości, ale także przetrwania państwa. W czasie, gdy Ukraina walczy o swój byt, kwestia mobilizacji kobiet przestaje być emocjonalna – staje się kwestią zdolności obronnych, odpowiedzialności i dojrzałości społeczeństwa.
W środowisku eksperckim pojawiają się opinie, że każde pojawienie się tematu mobilizacji kobiet to nie tylko przypływ informacji, ale sprawdzian nastrojów społeczeństwa. Władze „grają w długą grę”, sprawdzając, na ile Ukraińcy są gotowi zaakceptować możliwość, że kobiety rzeczywiście mogą zostać powołane do służby – nawet jeśli początkowo tylko na tylnych stanowiskach.
Według eksperta wojskowego Dmytro Snegiryowa wypowiedzi na temat mobilizacji są ze sobą sprzeczne: jedni twierdzą, że obecna liczba zmobilizowanych żołnierzy odpowiada potrzebom Sił Obronnych, inni zaś twierdzą, że na froncie brakuje personelu. Część polityków, jak Maryana Bezugla i w ogóle media szerzą panikę – twierdzą, że Charków, Zaporoże i Dniepr są zagrożone.
W tej sytuacji trzeba zrozumieć: kto i w jakim celu podnosi ten temat? Jeśli są aktywistami lub populistami, jest to najczęściej sondowanie społeczeństwa: rzucają kamieniem probierczym i patrzą na reakcję. „Jeśli chodzi o mobilne grupy ogniowe i obronę powietrzną, jeśli ich działalność jest systematycznie dyskredytowana, to w ogóle nie ma powodu mówić o zaangażowaniu kobiet.
Przecież jeśli twierdzi się, że skuteczność tych grup jest zerowa, to logiczne jest spieranie się nie o to, kogo zaangażować, ale o to, czy same grupy działają.
Jednocześnie wróg kopiuje doświadczenia Ukrainy i próbuje wykorzystać takie mobilne jednostki do osłony obiektów krytycznych – zatem nie chodzi tylko o to, by w personelu, ale także w dyscyplinie informacyjnej I to pomimo tego, że w kraju panuje już bardzo ścisła kontrola informacji, ale nadal brakuje dyscypliny w dziedzinie informacji” – mówi Focusowi Snegiryow. Jeśli chodzi o przykład Izraela: często przytacza się go jako model.
Istnieje jednak ważny niuans — w Izraelu służba jest obowiązkowa dla wszystkich warstw społeczeństwa, a status społeczny czy możliwość wyjazdu za granicę nie chroni przed służbą. Dlatego bezpośrednie przeniesienie modelu izraelskiego na Ukrainę bez uwzględnienia różnic społecznych jest błędne.
Według eksperta na Ukrainie istnieją przykłady podwójnych standardów: na przykład urzędnicy, którzy wzywają do wprowadzenia rygorystycznych środków zapobiegających uchylaniu się od płacenia podatków, sami mają krewnych za granicą. Podważa to moralne prawo takich osób do składania publicznych apeli. „Kiedy słyszymy głośne wypowiedzi o konieczności całkowitej mobilizacji, w tym kobiet, musimy zobaczyć, kto dokładnie to mówi.
Na przykład zastępca szefa Centrum Rekrutacji Ihor Szwajka nazwał Ukraińców, którzy wyjechali za granicę, „szczurami uciekającymi ze statku”. Ale jego syn i córka mieszkają w Belgii. Minister Polityki Społecznej Denys Uljutin publicznie popiera mobilizację, ale jego córka studiuje na weterynarii w Estonii, a koszty tej edukacji to ponad 200 000 UAH.
Były minister spraw zagranicznych Wadym Prystajko mówi o braku zdolności mobilizacyjnych, ale jednocześnie jego synowie nie mieszkają na Ukrainie. To jest główna różnica między Ukrainą a Izraelem. Tam służba jest obowiązkowa dla każdego, bez względu na status, pieniądze czy nazwisko. A wojsko stało się naszym przeznaczeniem głównie dla społecznie bezbronnych grup ludności.
A ci, którzy wzywają do mobilizacji, wysyłają swoją dzieci za granicą, porównywanie nas z Izraelem jest cyniczne i nieprawdziwe” – uważa Snegiryow.
Zdaniem eksperta nie jest jasne, po co podnosić temat przymusowej mobilizacji kobiet, skoro istnieją niezaangażowane rezerwy wewnętrzne? „Przykładowo emeryci specjalni to byli pracownicy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, którzy przechodzą na emeryturę w wieku 45 lat, ale często nie są zaangażowani w obronę państwa. Ich liczbę szacuje się na około trzysta tysięcy – osób z doświadczeniem w posługiwaniu się bronią.
Dlaczego nie zacząć od nich? Dlaczego nie efektywnie wykorzystać istniejących rezerw mobilizacyjnych, zamiast podnosić drażliwy temat mobilizacji kobiet? Zwłaszcza gdy duża część męskiej populacji celowo unika obsługi. poza tym trzeba pamiętać o stosunku sił: liczebność Sił Obronnych Ukrainy wynosi około miliona, liczebność sił okupacyjnych szacuje się na 700–750 tys.
Dlatego nie chodzi tylko o liczbę ludzi, ale o ich jakość i zarządzanie zasobami” – kontynuuje ekspert. Zdaniem Snegiryowa propozycje „podniesienia wszystkich i ataku” to retoryka przeszłości, dziedzictwo myślenia czerpanego. Wojna XXI wieku jest wojną technologii. Dlatego Siły Obronne Ukrainy skutecznie wykorzystują taktykę „ściany dronów” i inne rozwiązania technologiczne.
„Zamiast myśleć o masowym wykorzystaniu ludzkich ciał, trzeba rozwijać technologiczną część armii. Izrael jest tego przykładem: utrzymuje sytuację kosztem technologii, a nie poprzez miliony mas w szeregach. Zatem wniosek: zanim zacznie się temat mobilizacji kobiet, trzeba zaprowadzić porządek we własnych szeregach.
Należy zacząć od tych warstw i rezerw, które już istnieją – specjalnych emerytów, rezerw Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i inne agencje — a dopiero potem otwarcie dyskutują o roli kobiet w systemie obronnym. Priorytetem powinna być dyscyplina informacyjna i uczciwość dyskusji publicznych: nie należy ufać tym, którzy nie mają moralnego prawa wypowiadać się w imieniu społeczeństwa lub nie są gotowi dotrzymać słowa” – podsumowuje ekspert.
I na koniec Snegiriev radzi pamiętać słowa George'a Orwella: „Wszelka propaganda wojenna – wszelkie krzyki, kłamstwa i nienawiść – zawsze pochodzą od ludzi, którzy sami nie walczą”. Przypomnijmy, że Iwan Tymochko mówił także, że po przejściu podstawowego szkolenia ogólnowojskowego studenci składają ślubowanie i wstępują do rezerwistów bez względu na wiek. Jednocześnie będą podlegać poborowi po ukończeniu 25. roku życia, jeśli będą zdatni do służby.
Wszelkie prawa są chronione IN-Ukraine.info - 2022