USD
41.29 UAH ▲0.1%
EUR
43.47 UAH ▼0%
GBP
52.19 UAH ▼0.11%
PLN
10.01 UAH ▼0.06%
CZK
1.71 UAH ▼0.25%
UAV wyróżniają się szerokim zakresem lotu i mogą prowadzić wysokiej jakości foto...

„Jeden z najlepszych dronów”: siły zbrojne otrzymały drony „sich”, które mogą latać

UAV wyróżniają się szerokim zakresem lotu i mogą prowadzić wysokiej jakości fotografię. Według wolontariuszy pomoże to żołnierzom ukraińskim w głębokim tylnym tył najeźdźców. Ukraińscy zwiadowcy otrzymali drony o długiej „sich” produkcji krajowej. Zostało to zgłoszone na Facebooku przez usługę prasową Fundacji Charytatywnej „Come Back Alive”.

Jeden bezzałogowy kompleks, składający się z dwóch dronów samolotów, katapult i stacji lądowej, kosztują około 2 milionów UAH. Jest obecnie używany przez jedną z jednostek inteligencji technicznej armii ukraińskiej. Według wolontariuszy UAV ma na celu zrobić zdjęcie widoku ptaka o wysokiej jakości, które pomoże obrońcom Ukrainy w odkryciu terenu i śledzenia stanowisk rosyjskich żołnierzy. „Sich” jest w stanie pokonać odległość 200 km w jednym odejściu.

W ten sposób może lecieć daleko na tył Rosjan na okupowanych terytoriach, a nawet odkrywać obszary przygraniczne samej Rosji. „Poznaj Sich. A on już wykonuje misje bojowe z przodu. To jeden z najlepszych dronów w jego niszy,„ przedstawiciele fundacji „Wróć żyjąc”. -„Dzięki przekazanym kompleksie nasze siły obronne znacznie zwiększą swoje możliwości inteligencji. I jest to pierwszy krok, aby zobaczyć wybuchowe wozy”.

8 czerwca stało się wiadomo, że fundusz „Return Alive” po raz pierwszy przeniósł 300 dronów produkcji Łotwy Atlas. Drony są specjalnie stworzone dla wojska, więc mają chronione kanały komunikacji. Siły operacji specjalnych już zaczęły stosować je do rozpoznania i dostosowywać ogień artyleryjski. W marcu wolontariusze wręczyli siły zbrojne dronów zwiadowczych rekina wraz z stacją zarządzania samochodem Torsus.

<p> Lekarz zapewnia pomoc podczas ostrzału. Batalion Stugna </p>...
Ponad miesiąc temu
Ukraiński lekarz zapewnia wojsko podczas ostrzeżenia
By Simon Wilson