USD
42.04 UAH ▲0.15%
EUR
48.98 UAH ▲0.98%
GBP
55.4 UAH ▲0.64%
PLN
11.57 UAH ▲1.33%
CZK
2.02 UAH ▲1.52%
Udostępnij: 17 listopada 1994 r. Rada Najwyższa unieważniła „Deklarację o suwere...

Decyzja, która otworzyła drzwi do okupacji: Krym i lekcja z 1994 r

Udostępnij: 17 listopada 1994 r. Rada Najwyższa unieważniła „Deklarację o suwerenności Krymu”, starając się złagodzić napięcie i przywrócić półwysep do obszaru prawnego Ukrainy. Pomysł pokojowy okazał się jednak odwrotny: decyzja jedynie uratowała prorosyjskie elity, wzmocniła wpływy Moskwy i stworzyła pęknięcie, które w 2014 roku przerodziło się w błąd. Focus odkrył, w jaki sposób kompromis z 1994 r.

stał się strategicznym błędem, dał Kremlowi odskocznię do aneksji i do dziś determinuje przebieg wojny. Tego dnia, 17 listopada 1994 r. , Rada Najwyższa Ukrainy podjęła krok, który wówczas wydawał się techniczny — unieważniła „Deklarację o suwerenności państwowej Republiki Krymu”. W politycznej burzy pierwszych lat niepodległości decyzja ta wydawała się kompromisem, który miał „pacyfikować” Symferopol i przywrócić władze Krymu na pole prawne Ukrainy.

Ale z perspektywy czasu widać jasno: to ówczesne półśrodki, strach przed nazwaniem rzeczy po imieniu i próby uspokojenia autonomii sił prorosyjskich stały się podstawą aneksji w 2014 roku i obecnego zagrożenia dla całego południa kraju. Początek lat 90. to czas, kiedy Ukraina dopiero kształtowała instytucje państwowości.

Krym był najsłabszym ogniwem tej struktury: partie prorosyjskie, ruchy „Jedność Rosyjska” i „Respublika” już wtedy dominowały w lokalnej polityce, a nigdy całkowicie podzielona Flota Czarnomorska ZSRR stała się dźwignią nacisku Kremla. W 1992 r. parlament Krymu przyjął własną konstytucję, w której istniała praktycznie niezależność państwa: prezydent, obywatelstwo, polityka zagraniczna.

Kijów nazwał te działania naruszeniem suwerenności, ale zamiast ostrej odpowiedzi poszedł drogą porozumień — pozostawiono autonomię i obiecano „wyjaśnienie” sprzecznych norm. W maju 1992 r. deputowani krymscy proklamowali „suwerenność państwową Republiki Krymu”. Była to faktyczna próba stworzenia quasi-państwa na Ukrainie. Po długich negocjacjach i negocjacjach politycznych Rada Najwyższa Ukrainy w 1994 roku dostała szansę, aby położyć temu kres.

Tego dnia ukraiński parlament odwołał „Deklarację o suwerenności Krymu”. Kijów argumentował: żaden region nie może mieć własnej „państwowości”, gdyż jest to sprzeczne z Konstytucją i ustawą „O organizacji państwa”. Decyzja ta formalnie przywróciła Krym w granice ukraińskiego ustawodawstwa. Ale to nie rozwiązało problemu, a jedynie odłożyło go w czasie.

Kijów zachował autonomię, nie naruszył lojalności lokalnych elit wobec Moskwy i pozostawił rosyjskie wpływy na półwyspie praktycznie niezmienione. Dlaczego było ważne i dlaczego okazało się niewystarczające Aneksja z 2014 roku nie była operacją błyskawiczną, ale zwieńczeniem procesu, który rozpoczął się, gdy Kijów pozwolił Krymowi na posiadanie własnych instytucji, które z łatwością przekształciły się w prorosyjskie.

Unieważniona deklaracja nie zapobiegła regionalnemu separatyzmowi. Wręcz przeciwnie, stworzyło to złudzenie, że problem jest „cichy”. To właśnie na tym fałszywym złudzeniu oparł się Putin, wydając w lutym 2014 roku „operację specjalną”. Ekspert wojskowy i polityczny Dmytro Snegiriow wyjaśnia, że ​​obecna sytuacja na Krymie to nie tylko sfera militarna.

Półwysep jest dla Kremla oparciem ideologicznym, narzędziem polityki zagranicznej i elementem dyktatury informacyjnej. Putin stara się przejść do historii jako „zbieracz ziemi” i stworzyć wizerunek przywódcy, który „zwrócił Krym”. Dlatego argumenty ekonomiczne nie są już dla niego ważne: kluczem jest symbolika i kontrola. Sniegiriow podkreśla: dla Federacji Rosyjskiej Krym to przede wszystkim baza wojskowa na Morzu Czarnym.

Morski komponent rosyjskiej obecności uległ znacznemu osłabieniu – wiele okrętów Floty Czarnomorskiej zostało zniszczonych, a poziom kontroli Federacji Rosyjskiej na morzu spadł do historycznie niskiego poziomu. Ocena wywiadu brytyjskiego potwierdza, że ​​flota niemal utraciła zdolność bojową i znaczenie strategiczne. Pozostaje jednak element lądowy – rozbudowana infrastruktura, radzieckie lotniska wojskowe i miasta wojskowe.

To oni dają Rosji możliwość wsparcia grup wojsk w obwodzie chersońskim i zaporoskim. Dla Federacji Rosyjskiej Krym jest także instrumentem trwałej obecności politycznej i kontroli nad regionem Morza Czarnego. Choć Morze Czarne jest formalnie kontrolowane przez Turcję przez cieśniny, faktyczna kontrola nad Krymem pozwala Moskwie wpływać na środowisko bezpieczeństwa Ukrainy, Turcji i Rumunii. Zdaniem eksperta logika gospodarcza Kremla wobec Krymu jest słaba.

Skala przewozów ładunków nie odpowiada ambicjom Federacji Rosyjskiej, ale półwysep zapewnia jej infrastrukturę portową i możliwość lokowania przedsiębiorstw stoczniowych i wojskowo-przemysłowych. Krym jest ważny także dla Turcji, która tradycyjnie uważa region Morza Czarnego za strefę swoich wpływów. Ankara prowadzi politykę „miękkiej siły” i postrzega Krym jako element własnej obecności historycznej i geopolitycznej.

Według eksperta Ankara wspierała szereg projektów związanych z Tatarami krymskimi, co wywołało nerwową reakcję Kremla. Dla Ukrainy Krym był przed okupacją czynnikiem geopolitycznym. Infrastruktura portowa, przedsiębiorstwa stoczniowe i obiekty strategiczne pozwoliły Kijówowi stać się jednym z kluczowych graczy w regionie Morza Czarnego. Dziś utrata Krymu oznacza utratę kontroli nad częścią obszaru wód morskich i ograniczenie dostępu do strategicznej komunikacji morskiej.

Rosja z kolei po zajęciu Krymu otrzymała platformę wojskową do ofensywy na południu Ukrainy. To właśnie z tego przyczółka w 2022 roku okupantom udało się zająć elektrownię Kachowskaja i przedostać się do elektrowni jądrowej Zaporoże. Dmytro Snegiryov podkreśla: z wojskowego punktu widzenia łatwiej jest wyzwolić Krym niż Donbas.

Geografia półwyspu tworzy wąskie „szyje” – Perekop i Chongar – przez które można szybko utracić kontrolę, zwłaszcza w przypadku zniszczenia lub zablokowania mostu krymskiego. „Wystarczy odciąć Krym od logistyki i stanie się wyspą. Rosjanie będą mieli kolosalne problemy z prądem, wodą i zaopatrzeniem. To nie Donbas, gdzie trwa rozwój miast i skomplikowane walki w aglomeracjach” – mówi Focusowi ekspert.

Osobny rozdział Sniegirow poświęca pogłoskom o rzekomym naleganiu USA na rewizję sformułowań dotyczących integralności terytorialnej Ukrainy. Uważa to za informacyjną sondę nastrojów — swego rodzaju test reakcji ukraińskiego społeczeństwa. Według niego źródłem takich publikacji jest wyłącznie ukraiński segment portali społecznościowych, a reakcja Stanów Zjednoczonych na „ulewy” w mediach pokazuje, że jest to bardziej próba generalna niż realna polityka.

„Kompromisy w sprawie Krymu są niemożliwe. Nie dyskutuje się o kwestii wyzwolenia półwyspu. To czerwona linia nie tylko dla Ukrainy, ale także dla naszych partnerów” – podkreśla ekspert. Snegiryow przyznaje jednak: na tle przedłużającej się wojny możliwe są różne propozycje dotyczące obwodów zaporoskiego czy chersońskiego, ale temat Krymu jest nienaruszalny. Ekspert osobno podkreśla, że ​​nie ma sensu polegać na rosyjskiej opozycji.

Nawet wyimaginowani opozycjoniści, jak Nawalny czy jego zwolennicy, nie uznają ukraińskiego statusu Krymu, ale mówią o „negocjacjach” po śmierci Putina. Według Snegirieva taka retoryka odtwarza tę samą imperialną matrycę, co Kreml. Sniegiriew jest przekonany, że realna pozostaje jedynie droga militarna. Przykłady z historii – od odwrotu Białej Gwardii Wrangla po bitwy II wojny światowej – pokazują, że Krym zawsze był kluczem do kontrolowania południa.

<p> Lekarz zapewnia pomoc podczas ostrzału. Batalion Stugna </p>...
Ponad miesiąc temu
Ukraiński lekarz zapewnia wojsko podczas ostrzeżenia
By Simon Wilson