USD
41.72 UAH ▲0.33%
EUR
49.18 UAH ▲1.09%
GBP
56.99 UAH ▼0.02%
PLN
11.57 UAH ▲1.03%
CZK
2 UAH ▲1.6%
Do rozpowszechnienia: Według Rumunii lista ryzyka i zagrożeń rozszerzyła się z p...

Rumunia powtórzy rosyjskie drony: zatwierdziła prawo i rozszerzył listę zagrożeń

Do rozpowszechnienia: Według Rumunii lista ryzyka i zagrożeń rozszerzyła się z powodu nowych rodzajów napaści. Teraz drony Rumunii mogą zostać zniszczone, zneutralizowane lub kontrolowane. W środę wyższa Izba Parlamentu Rumuńskiego przyjęła prawo, które pozwala krajowi powalić drony, które naruszają przestrzeń powietrzną. O tym zgłasza Kyiv Post.

Rumunia, która jest częścią NATO, wielokrotnie padła fragmenty dronów, szczególnie na tle rosnących ataków Rosji na porty ukraińskie. „Bezzałogowe pojazdy powietrzne, które nielegalnie przekraczają granicę państwową Rumunii i latają w krajowej przestrzeni powietrznej bez pozwolenia, mogą zostać zniszczone, zneutralizowane lub objęte kontrolą”, zgodnie z nowym prawem wcześniej zatwierdzonym przez Dom niższej.

„Wzmocniamy obronę Rumunii!” Powiedział tymczasowy przewodniczący Senatu Mircha Abrudyan na Facebooku. Rumuńskie Ministerstwo Obrony stwierdziło, że „stało się oczywiste, że zakres ryzyka i zagrożeń dla bezpieczeństwa narodowego . . . należy rozszerzyć z powodu nowych rodzajów napaści”. Po zatwierdzeniu przez Parlament prawo zostanie przekazane prezydentowi. Posłowie głosowali przeciwko ustawie, mówiąc, że nie było to potrzebne i że „pokój” był nieunikniony.

Na początku tego miesiąca Rumunia i Mołdawia wezwały ambasadorów Rosji po znalezieniu nowych fragmentów dronów na ich terytorium. Według władz Mołdawii dwa drony wpadły na pola, a drony zostały później odkryte na trzecim miejscu. „Te nielegalne i nieodpowiedzialne ataki muszą się zatrzymać, a Rumunia zastrzega sobie prawo do podjęcia niezbędnych środków” - powiedział rumuński Ministerstwo Spraw Zagranicznych.

<p> Lekarz zapewnia pomoc podczas ostrzału. Batalion Stugna </p>...
Ponad miesiąc temu
Ukraiński lekarz zapewnia wojsko podczas ostrzeżenia
By Simon Wilson