USD
41.4 UAH ▲0.16%
EUR
45.14 UAH ▲0.98%
GBP
53.67 UAH ▼0.01%
PLN
10.39 UAH ▲1.15%
CZK
1.79 UAH ▲1.26%
Ściany są wzmocnione, a drzwi z łodzi podwodnej. Istnieją również kostiumy zapro...

Feared Putin: Brytyjczycy zbudowali podziemny bunkier w garażu za 20 000 funtów (zdjęcie)

Ściany są wzmocnione, a drzwi z łodzi podwodnej. Istnieją również kostiumy zaprojektowane w celu ochrony przed bezpośrednim kontaktem z radioaktywnymi, biologicznymi lub chemicznymi. 41-letni mieszkaniec Wielkiej Brytanii David Messi powiedział, że postanowił działać, ponieważ bał się rosyjskiego prezydenta Władimira Putina. Zbudował pokój, który mógłby zostać wykorzystany do ochrony swojej rodziny w przypadku, gdy wojna rozprzestrzeniła się na wyspy brytyjskie.

O tym zgłasza Metro. Ściany są wzmocnione, a drzwi z łodzi podwodnej. Zapytany o głowę Kremlina, odpowiedział, że „był z niego nieufny”. Mężczyzna wydał na swoją jaskinię 20 000 funtów (23 tysiące euro) w Perton, zainspirował go wojen Winstona Churchilla. W pokoju ma wystarczające zapasy żywności miesięcznie dla czteroosobowej rodziny.

Brytyjczycy kupili również kostiumy zaprojektowane w celu ochrony przed bezpośrednim kontaktem z radioaktywnymi, biologicznymi lub chemicznymi. Według Davida Messiego Putin był jednym z powodów, dla których postanowił zbudować ten lokal. „Nie ufam temu [ofensywnemu słowowi], więc mam w garażu pudełka opancerzone z garniturami NBC, jedzenie, wodę i bardziej konieczne” - wyjaśnił.

Na początku chciał stworzyć bunkier w stylu gwiazd, ale w końcu nadal wolał temat II wojny światowej. Żona zalecono zbudowanie takiego bunkra. Messi wyjaśnił, że trzy dziewczyny mieszkają w jego domu i nie miał wcześniej miejsca „męskiego”. „Chciałem miejsca, w którym mogłem wrócić do przeszłości, kiedy wszystko było trochę inne. Nie mogłem wymyślić niczego lepszego niż lat 40 -te, kiedy byliśmy najlepszymi Brytyjczykami” - wyjaśnił.

<p> Lekarz zapewnia pomoc podczas ostrzału. Batalion Stugna </p>...
Ponad miesiąc temu
Ukraiński lekarz zapewnia wojsko podczas ostrzeżenia
By Simon Wilson