USD
41.35 UAH ▲0.07%
EUR
46.15 UAH ▲0.76%
GBP
54.98 UAH ▲1.41%
PLN
10.79 UAH ▲1.08%
CZK
1.84 UAH ▲1.04%
Najbardziej aktywne bitwy kontynuują roboty i mosty VReamiv. Najemcy używają mał...

Kierunek Zaporyzhzhya - Obiecujący: Jakie obszary frontu spróbują uchwycić Federację Rosyjską (wideo)

Najbardziej aktywne bitwy kontynuują roboty i mosty VReamiv. Najemcy używają małych grup szturmowych i minimum zmechanizowanych komponentów, ale lotnictwo jest kartą atutową dla wroga, powiedział rzecznik UDA „South” Sergey Bratchuk. Siły zbrojne Federacji Rosyjskiej postrzegają kierunek Zaporozhye jako obiecujący. Pomimo pewnej przerwy najeźdźcy nadal gromadzą siłę i zasoby.

Sergey Bratchuk poinformował tego rzecznika ukraińskiej armii wolontariuszy (UDA) „South” On The Air „We - Ukraine”. Podkreślił, że wróg ma termin i spróbuje uchwycić robota lub przyczółek Wrmona. „Najbardziej aktywne walki odbywają się w dwóch kierunkach, które zadzwoniłem” - powiedział Sergey Bratchuk. Według niego istnieją małe wrogie grupy napaści, stosuje się minimum zmechanizowane komponenty i lotnictwo, które są kartą atutową od najemców.

Chodzi o niekontrolowane loty, kabiny. W ten sposób wrogi rejestruje promocję w obszarze zbiorów, podczas gdy robot jest szarą strefą. Istnieje również promocja Rosjan do wody i starego testamentu, ale intensywność przestępstw nieco śpi. Bratchuk zauważył, że nie wskazało to, że można w pełni ustabilizować sytuację lub całkowicie zatrzymać wroga w tych obszarach. Jednak intensywność i promocja nie są takie same co obliczeni Rosjanie.

Przypomnimy 24 lipca porucznik sił zbrojnych Ukrainy ze znakiem wezwania „Alex” poinformował, że siły zbrojne Federacji Rosyjskiej pobierają rezerwy w kierunku Zaporozhye. Zauważył, że świeże jednostki wroga szturmują robota od 1-2 tygodni. Tego samego dnia dowódca -wściekłość sił zbrojnych Oleksandr Syrsky ogłosił trudną sytuację na czołówce.

<p> Lekarz zapewnia pomoc podczas ostrzału. Batalion Stugna </p>...
Ponad miesiąc temu
Ukraiński lekarz zapewnia wojsko podczas ostrzeżenia
By Simon Wilson