USD
41.33 UAH ▲0.11%
EUR
44.7 UAH ▼0.26%
GBP
53.68 UAH ▼0.14%
PLN
10.28 UAH ▼1.01%
CZK
1.76 UAH ▼0.56%
Według szefa Kupyansk MVA Andriy Besedin, geograficzna lokalizacja miasta przycz...

„Sytuacja jest niezwykle trudna”: siły zbrojne Federacji Rosyjskiej znajdują się trzy kilometry od Kupyansk - MBA (mapa)

Według szefa Kupyansk MVA Andriy Besedin, geograficzna lokalizacja miasta przyczynia się do jego obrony, ale z powodu bliskości wroga, ostrzału ze strony czołgów i innej broni docierania już do centralnych dzielnic Kupyansk. Oddziały rosyjskie znajdują się zaledwie 2,5-3 kilometry od granic Kupyańsku, regionu Kharkiv. Wróg próbuje wypierać siły obronne z pozycji, a wszystkie wrogie broń już docierają do centralnych części miasta.

Zgłoszono to szef administracji wojskowej Kupyansk City Andriy Besedin na antenie espresso w środę 30 października. „Wróg naciska się na linię frontu, rzucając dużo żywej mocy i sprzętu. Rosjanie próbują wycisnąć i wypierać naszych chłopców z punktu widzenia. Niestety wróg ma lokalny sukces. W mieście Kupyansk jest pytanie. .

Podkreślił, że warunki geograficzne Kupyańsku przyczyniają się do obrony: rzeka Oskil tworzy naturalną fortyfikację, a wysokość prawego banku zapewnia przegląd frontu od dwóch lat do Svatov. „Cała broń wroga dociera do centralnych części miasta. Czołg pracuje na terytorium osad, więc sytuacja jest niezwykle trudna” - dodał szef MBA. Według sztabu generalnego sił zbrojnych 22 ataki w Kupyansku w kierunku Kupyansk.

Siły obrony odzwierciedlały działania wroga w kierunku Sinkavki, Kolesnika, Zhizovy, gołębi, Steppe Novoselivka, Novoosinov, Berestov, Boguslavka i Lozova. Przypomniemy, 23 października ekspert wojskowy Konstantin Mashovets opowiedział o planie operacyjnym sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej w kierunku Kupyansk. Według niego głównym celem jest prawdopodobnie wyjście żołnierzy wroga na granicy wzdłuż rzeki Oskil.

<p> Lekarz zapewnia pomoc podczas ostrzału. Batalion Stugna </p>...
Ponad miesiąc temu
Ukraiński lekarz zapewnia wojsko podczas ostrzeżenia
By Simon Wilson