USD
41.48 UAH ▲0.55%
EUR
48.41 UAH ▼0.03%
GBP
55.38 UAH ▼0.38%
PLN
11.33 UAH ▼0.23%
CZK
1.99 UAH ▼0.17%
Mieszkaniec Donieck został amputowany przez kończyny po rannym na linii frontu. ...

Nie zapominają o swoich „bohaterach”: najeźdźcy dali wojownikowi bez obu stóp rowerowych - sieci społecznościowych

Mieszkaniec Donieck został amputowany przez kończyny po rannym na linii frontu. W dniu VAT Rosjanie uroczyście wręczyli mu rower i poprosili o zrobienie zdjęcia. Rosyjscy najeźdźcy dali wojownika, który stracił oba stopy z powodu obrażeń. Historia jego żony była dzielona w telegramowym kananelu „Mariupol. Resistance” 2 sierpnia. Kobieta pisała anonimowo w prywatnej grupie o wydarzeniach w tymczasowo zajętym regionie Donieck.

Według niej mężczyzna - rodzimy mieszkaniec Donieck i Shakhtar - otrzymał w zeszłym roku wezwanie i dostał się do służby żołnierzy powietrznych. Z przodu został ranny, który został następnie wysoce amputowany przez kończyny dolne. „Oczywiste jest, że potem nie można było omawiać żadnej pracy górnika. Ale nie piszę tego, aby podkreślić trudności, które spotykamy - jakoś sobie radzimy. Jednak kobieta.

Powiedziała, że ​​znalazła powitanie administracji wojskowej 31 lipca. Najeźdźcy zauważyli, że 1 sierpnia przybyli, aby pogratulować jej mężowi w dniu VAT. „Dzisiaj o 9 rano usłyszano, jak wezwanie do drzwi czekaliśmy na dwie osoby w mundurze wojskowym i dziennikarz. Po zeznań z wielką inspiracją jeden z mężczyzn rzucił rower i wręczył męża bez stóp. Myśleliśmy, że to jakiś żart, w wojsku, wiesz.

Ale po tym, jak dziewczyna zaczęła robić zdjęcia tej akcji i poprosiła męża o postawienie roweru, miałem dar języka - dzieliła się kobietą . Przypomniemy, 28 lipca w sieciach społecznościowych było wideo, na którym mroczny mężczyzna puka do dwóch Rosjan na środku ulicy, krzycząc przez PVC „Wagner” Gaslo. W Buryatii cały sklep został ewakuowany przez haftowane owce.

<p> Lekarz zapewnia pomoc podczas ostrzału. Batalion Stugna </p>...
Ponad miesiąc temu
Ukraiński lekarz zapewnia wojsko podczas ostrzeżenia
By Simon Wilson