USD
41.22 UAH ▼0.33%
EUR
46.15 UAH ▲0.35%
GBP
55.24 UAH ▲0.33%
PLN
10.78 UAH ▲0.22%
CZK
1.83 UAH 0%
Zakład Avdi Coke jest pod kontrolą sił zbrojnych. Podczas ataków najeźdźcy ponos...

Do 50 burz dziennie: siły zbrojne Federacji Rosyjskiej próbują wejść na terytorium Avdiivsky Kokimima - siły zbrojne

Zakład Avdi Coke jest pod kontrolą sił zbrojnych. Podczas ataków najeźdźcy ponoszą wielkie straty w technologii i mocy na żywo, poinformowały. Siły zbrojne Federacji Rosyjskiej rozpoczęły bardziej aktywne działania napaści w kierunku Avdi i Mariinsky. Zgłoszono to rzecznik United Press Center of Defence Forces of Tavriysky Direction Alexander Planon na antenie kanału telewizyjnego „Espresso”.

Według niego, w ciągu ostatnich trzech dni wróg szedł naprzód i codziennie przeprowadzał 40-50 burz w tych obszarach. Zauważył również, że w obszarze Avdiivka najemcy próbują dostać się na terytorium zakładu chemicznego koksowego pod kontrolą sił zbrojnych. „Wróg jest bardzo aktywny, ale bezskutecznie próbuje dostać się na terytorium koksu Avdiivsky. Roślina jest pod naszą kontrolą.

Wróg przechodzi tam wielkie straty, zarówno technologii, jak i na żywo” - powiedział Alexander Planon. Podkreślił, że rosyjskie wojsko rzuca piechotę i porzucone przez kabinę na Avdiivkę i obrzeżach miasta. Ponadto aktywne walki trwają w mieście. Rosjanie kontynuują ataki naziemne, w miejscach używają pojazdów pancernych. Oleksandr Planon poinformował, że w obszarze operacyjnym Tavriya straciła prawie 500 żołnierzy dziennie.

Ukraińscy bojownicy zniszczyli siedem czołgów i 13 pojazdów pancernych. W kierunku Tavriya było również 45 starć bojowych, 648 artyleryjskich. W ciągu ostatnich dwóch tygodni najeźdźcy zaczęli pokonać instytucje medyczne - cywile i wojsko. Przypomniemy 29 listopada analityk wojskowy, były pracownik SBU, Ivan Stupak, stwierdził, że sytuacja w pobliżu Avdiivka przypomina bitwy dla Bakhmut.

<p> Lekarz zapewnia pomoc podczas ostrzału. Batalion Stugna </p>...
Ponad miesiąc temu
Ukraiński lekarz zapewnia wojsko podczas ostrzeżenia
By Simon Wilson