USD
41.44 UAH ▲0.41%
EUR
46.24 UAH ▲1.69%
GBP
55.05 UAH ▲2.23%
PLN
10.84 UAH ▲2.44%
CZK
1.84 UAH ▲1.88%
Znany astrolog przypisuje się prognozowaniu nadchodzących ataków Hitlera, terror...

Chiny wejdą w wojnę i głód nadejdzie: ujawniono nową prognozę Nostradamus na 2024

Znany astrolog przypisuje się prognozowaniu nadchodzących ataków Hitlera, terrorystycznych 11 września, a nawet pandemii Covid-19. Słynny francuski astrolog z XVI wieku Nostradamus dokonał wielu prognoz na 2024 r. Zgodnie z jego tekstem Les Profeeties („Prophecy, 1555), w nadchodzącym roku czekamy na globalną wojnę, katastrofę humanitarną i królewskie zamieszki, pisze New York Post. Nostradamus nakreślił swoją wizję swojej przyszłości w 942 poetyckiej poezji poetyckiej.

Mówiąc łagodnie, niejasny, astrolog jest przypisany podziałowi Adolfa Hitlera, zabójstwa prezydenta USA Johna Kennedy'ego, ataków terrorystycznych 11 września, a nawet pandemii Covid-19. Ten „Czerwony przeciwnik jest blady od strachu, dając horror w Wielki Ocean. „Niektórzy myślą, że„ czerwony przeciwnik ”to Chiny z czerwoną flagą. „ Bitwa morska ”zamiast tego może odnosić się do napięcia wokół Tajwanu.

Nawiasem mówiąc, Chiny mają największą wojskową marynarkę wojenną na świecie. Klimatyczne. Kryzys stał się widoczny w ostatnich latach. Liczba susz i pożarów lasów znacznie wzrosła, temperatura powietrza na planecie stale rośnie. Nostradamus pisze, że będzie tylko gorzej. „Suchy ląd stanie się nawet suchy, a następnie będą duże powodzie.

Jeden z fragmentów jego tekstu stwierdza, że ​​„król wysp” zostanie wydalony przez siłę: „Nowy król zostanie namaszczony, który przez długi czas uspokoi Ziemię”. Można założyć, że Nostradamus oznacza króla Karola III. Nawiasem mówiąc, najgorsze prognozy Nostradamus na 2023 r. Nie spełniły się jeszcze, a rok już się kończy. Prorok zapewnił ofensywę antychrystów, a także pełną skalę trzeciej wojny światowej.

<p> Lekarz zapewnia pomoc podczas ostrzału. Batalion Stugna </p>...
Ponad miesiąc temu
Ukraiński lekarz zapewnia wojsko podczas ostrzeżenia
By Simon Wilson