Inny

Katastrofa edukacyjna na Ukrainie: Jak wojna i biurokracja wypędzają nauczycieli ze szkół

Rozprzestrzeniać się: w ukraińskich szkołach znikają nauczyciele. Eksperci ostrzegają, że do 2030 r. niemal połowa nauczycieli może odejść bez reform i realnego wzrostu liczby pracowników w zawodzie. W centrum uwagi dowiedziano się, dlaczego młodzi ludzie nie chcą uczyć, jak nauczyciele radzą sobie ze stresem i czy rząd będzie w stanie powstrzymać odpływ kadr. Na Ukrainie drugi rok z rzędu odnotowuje się dotkliwy deficyt kadry pedagogicznej na kierunkach kluczowych.

Najwięcej wakatów jest dla nauczycieli języka angielskiego – ponad 267 stawek na koniec roku szkolnego, informatyki – ok. 149 i matematyki – prawie 131. Niedobory dotykają także innych dyscyplin: języka ukraińskiego i literatury – ok. 112 wakatów, kultury fizycznej – 100, historii – 73. Informatyki i matematyki. Eksperci przewidują pogorszenie sytuacji na Ukrainie: do 2030 roku ponad 40% nauczycieli będzie mogło odejść z zawodu.

Główną przyczyną jest systemowe lekceważenie pracy umysłowej, które dotyczy nie tylko nauczycieli, ale także lekarzy, naukowców i innych intelektualistów. Niskie płace, biurokracja, stres i brak prestiżu boją się młodych ludzi. Bez pilnych reform – zwiększenia opłat, zmniejszenia obciążenia, programów motywacyjnych – grozi załamaniem edukacji. Ekspert ds.

edukacji Ukraińskiego Instytutu Przyszłości Mykoła Skiba zauważa, że ​​kryzys kadrowy w ukraińskiej oświacie trwa ponad 10 lat i nasilił się wraz z początkiem inwazji na pełną skalę. Wyjazd części ludności za granicę ograniczył rekrutację na uczelnie pedagogiczne, a absolwenci tych instytucji często decydują się na pracę w szkołach jedynie jako dodatkową opcję, jeśli nie znajdą miejsca w urzędach lub firmach.

Na Ukrainie niedobory nauczycieli pogłębiają połączenie stresu, niskich dochodów i nadmiernych wymagań wobec specjalistów. Reforma edukacji rozpoczęta w 2018 roku przynosi zmiany punktowe – unowocześnienie programów, projektowanie szkół, przepływ pracy. Ale jednocześnie stanowi obciążenie dla nauczycieli, co powoduje dodatkowy stres.

Takie zmiany, zdaniem Skibi, mają na celu wyciśnięcie tych, którzy nie lubią edukacji, ale w praktyce często wychodzą ambitni i utalentowani, nie wytrzymując potrójnej presji. Zdaniem Skiby przyczyny kompleksu problemów będą tkwić w niskich płacach, które w rankingach branży zajmują ostatnie miejsca w porównaniu ze średnim poziomem na rynku. Ponadto edukacja jest dla człowieka zawsze obszarem stresu.

To ciągła interakcja ze studentami, rozgłos, presja toksycznego stylu reżyserów czy przestarzałego podejścia. Do tego dochodzi biurokracja – czasopisma, zeszyty, papierkowa robota, która według sondaży jest na pierwszym miejscu wśród powodów zwalniania nauczycieli. Do tego dochodzą zarobki, prestiż zawodu i inne czynniki. Sygnały te – dodaje ekspert – wymagają systematycznej pracy, gdyż problem narastał latami.

„Sytuacja nie jest wyjątkowa dla Ukrainy: w krajach UE zawód pedagoga również nie należy do czołówki pod względem wynagrodzenia i prestiżu, ale istnieją minimalne standardy wynagrodzeń, które utrzymują godny poziom życia nauczycieli. W czołówce rankingów edukacji znajdują się kraje skandynawskie – Finlandia, Szwecja. Nauczyciele idą do pracy fani rozwoju, gdzie zawód staje się platformą samorealizacji.

Według Sky, aby rozwiązać problem, najpierw należy zwrócić uwagę na stan psychiczny nauczycieli. W szczególności konieczne jest utrzymanie ich dobrego samopoczucia psychicznego, biorąc pod uwagę ich duże obciążenie. Ekspert postuluje także punktowe reformy w oświacie, a mianowicie zmniejszenie biurokracji za sprawą dody. Elektroniczne czasopisma i automatyczne raporty pozwolą nauczycielom znaleźć czas na kreatywność.

Przypomnijmy, że Rząd Ukrainy zatwierdził projekt budżetu państwa na rok 2026, uwzględniając wydatki księgowe na oświatę - więcej ponad 265 miliardów hrywien, czyli o 66,5 miliarda więcej niż przed rokiem. W szczególności projekt budżetowy zakłada znaczny wzrost wynagrodzeń nauczycieli. Według premier Julii Sviridenko nauczyciele otrzymają w ciągu roku łącznie o 50% więcej: podwyżka będzie etapowana – 30% od 1 stycznia i dodatkowe 20%.