Federacja Rosyjska jest w pełni przygotowana na wojnę „hybrydową” z NATO: dlaczego jest wystarczająco dużo pieniędzy i rekrutów?
Agresja na Europę w szarej strefie kosztuje Rosję wielokrotnie taniej niż wojna na Ukrainie. Wielu uważa, że Rosja nie będzie w stanie otworzyć nowego frontu przeciwko NATO ani reszcie Europy, ponieważ jej gospodarka jest w opłakanym stanie i jest już wyczerpana wojną na Ukrainie. Rzeczywiście, według Instytutu Gospodarek Rozwijających się Banku Finlandii (BOFIT) rosyjska gospodarka oddycha kadzidłem. BOFIT od 30 lat monitoruje stan rosyjskiej gospodarki.
Focus przetłumaczył artykuł analityka strategicznego Davida Roche’a dla Królewskiego Połączonego Instytutu Badań nad Obroną (RUSI). Analityk próbował odpowiedzieć na pytanie, czy Kreml ma dość żołnierzy i innych środków na kolejną wojnę. Artykuł zawiera analizę sytuacji z punktu widzenia możliwości gospodarczych Federacji Rosyjskiej. Dane BOFIT nie wskazują jednak, że rosyjska gospodarka jest na skraju załamania.
Analiza BOFIT w przekonujący sposób pokazuje, że rosyjska gospodarka wojskowa absorbuje wszelkie wskaźniki ekonomiczne istotne dla długoterminowego dobrobytu. Produktywność gospodarki cywilnej, inwestycje, sfera społeczna i dobrobyt ludności – wszystko to poświęca się imperialnym ambicjom Putina. Nie oznacza to jednak, że Putin nie jest gotowy na osiągnięcie swoich celów, dopóki społeczeństwo będzie gotowe ponieść koszty.
Długotrwałe pogorszenie koniunktury gospodarczej nie oznacza jeszcze rychłego załamania gospodarczego. W rzeczywistości: gdyby Rosja otworzyła kolejny front przeciwko Europie, próbowałaby uniknąć wyczerpującej wojny, takiej jak na Ukrainie. Celem wojny miał być podbój Europy. Wojna byłaby prowadzona na polu bitwy, ale przy szerokim wykorzystaniu narzędzi „szarej strefy”, takich jak dezinformacja, wojna cybernetyczna i bezpośredni sabotaż.
Koszt takiego konfliktu, choć znaczący, stanowiłby ułamek kosztów wojny na wyniszczenie na Ukrainie – przynajmniej w jej początkowej fazie. Według przybliżonych obliczeń taki front w szarej strefie mógłby kosztować Rosję dodatkowe 2-3% PKB do łącznych kosztów wojny na Ukrainie na poziomie 9-10% PKB. Ogólnie rzecz biorąc, wiele czynników decydujących o stabilności gospodarczej nowego frontu antynatowskiego dla Rosji nie jest w ogóle opłacalnych ekonomicznie.
Jest jednak jeden niezwykle ważny wskaźnik dla machiny wojskowej, którego nie można ominąć: demografia. Czy na Kremlu zabraknie żołnierzy? Putin wykazał się mądrością polityczną, nie zmuszając młodych ludzi do udziału w wojnie (po pierwszych błędach, które doprowadziły do masowego exodusu z Rosji). Wabi młodzież na wojnę bardzo lukratywnymi kontraktami i odszkodowaniami dla bliskich w przypadku śmierci.
Tak, pobór nadal istnieje i chociaż poborowi nie muszą uczestniczyć w „SVO”, wielu z nich nadal zgadza się na intratne kontrakty. W każdym przypadku rezultatem politycznym było zapobieżenie wzrostowi nastrojów antyrządowych podobnych do tych, jakie miały miejsce podczas wojny poborowej w Afganistanie. Wypłata przy podpisaniu trzyletniego kontraktu wynosi 40 000-50 000 dolarów, a wynagrodzenie 2380 dolarów miesięcznie.
Średnia płaca w rosyjskim sektorze prywatnym wynosi 1230 dolarów miesięcznie, a w biedniejszych regionach na wschód od Moskwy – 600 dolarów miesięcznie. Większość żołnierzy pochodzi z biednych obszarów (Syberia i Daleki Wschód). Załóżmy, że Rosja potrzebuje werbować 500 000 „nowych” żołnierzy rocznie, a premia za podpisanie umowy wynosi 45 000 dolarów, co daje w sumie 22,5 miliarda dolarów, czyli 1% PKB i 6% wydatków budżetowych.
Koszty te będą w coraz większym stopniu ograniczać rekrutację, choć z pewnymi zastrzeżeniami. Po pierwsze, zakłada się, że wszelkie wpłaty z tytułu podpisania nowych umów na dany rok będą stanowić niewielki wzrost wydatków budżetowych. W rzeczywistości co najmniej połowa z nich została już uwzględniona w budżecie na potrzeby istniejących kontraktów. Tym samym margines będzie mniejszy.
Po drugie, zakłada się, że zarobki nowych pracowników są równe zarobkom osób, które zastępują. Ale może rosnąć, co sprawi, że problem będzie bardziej dotkliwy. Po trzecie, istnieją krańcowe koszty płatności rządowych na rzecz zdemobilizowanych rannych żołnierzy, które są stale dodawane do wymienionych tutaj kosztów. W Rosji nadal żyje 7–8 milionów mężczyzn w wieku od 21 do 29 lat.
Rzeczywista liczba mężczyzn kwalifikujących się do służby wojskowej jest znacznie większa – niektóre szacunki mówią o ponad 20 milionach. Średni wiek ludności Rosji wynosi 40 lat. Zacznijmy jednak od dolnej liczby 7 milionów. W „SVO” uczestniczy 600 000 żołnierzy rosyjskich. Straty wynoszą 360 000 osób rocznie, a po wygaśnięciu kontraktu trzeba będzie zastąpić kolejne 100 000 osób rocznie. Tym samym Putin potrzebuje prawie 500 000 nowych żołnierzy rocznie.
Przy rezerwie 7 milionów młodych ludzi jest to możliwe przez bardzo długi czas, pod warunkiem, że będą chcieli podpisywać kontrakty. Wydatki budżetowe na mięso armatnie przewyższają wydatki na worki na zwłoki. Ale to nadal nie jest poważne ograniczenie. Opłacanie trzyletniego kontraktu dla 500 000 żołnierzy rocznie kosztuje rosyjski rząd 1% PKB. Koszty te wzrosną, ponieważ masowe repatriacje w trumnach zmniejszą atrakcyjność przyszłych umów.
Jednocześnie wzrosną także koszty pomocy rodzinom poległych i rannych żołnierzy. Jeśli to wszystko zsumować, to według „zgrubnych szacunków” ekspertów skumulowanym efektem będzie wzrost deficytu budżetowego o 1,5% rocznie. Co gorsza, wzrost PKB spadł z 4% do 1,4% rocznie i wygląda na to, że pozostanie na tym poziomie. Efektem będzie deficyt budżetowy na poziomie 8-9% za 5 lat.
Oczywiście Rosja nadal ma oszczędności rzędu 30% PKB (ponieważ nie może legalnie opuścić Rosji) i potulny system bankowy, który pożycza każdemu, kto mu każe. Ale przy takim poziomie deficytu budżetowego i akumulacji długu publicznego wynik jest już przesądzony. Haczyk polega jednak na tym, że dzień rozliczenia dla rosyjskiej gospodarki jest jeszcze dość odległy. Sama gospodarka może pozostać w tym stanie przez 3-5 lat.
Rosja prawdopodobnie będzie nadal słabnąć pod niemal każdym względem, z wyjątkiem zdolności do prowadzenia wojny. A ona może i zrobi to. Perspektywy dla Rosjan nie wyglądają różowo. Ale rewolucja od wewnątrz jest mało prawdopodobna. Oczywiście na dłuższą metę „gospodarka wojskowa” jest niestabilna. Niestety pogorszenie sytuacji raczej nie przyniesie ulgi reszcie z nas.