Społeczeństwo

Czekanie w kolejce na granicy może potrwać do dziesięciu dni: Danil Menshikov o tym, jak granica doświadczyła napływu ludzi wraz z rozpoczęciem wojny w pełnej skali

Danil Menshikov, ówczesny szef Celny LVIV, opowiada o zorganizowaniu procesu przekraczania granicznego u Ukraińczyków, którzy uciekli do Polski po wojnie oraz o tym, jak możliwe było świadczenie podstawowych usług i utrzymanie kontroli w sytuacji. 24 lutego 2022 r. Ukraińsko-polska granica pojawiła się trzy godziny po rozpoczęciu pełnej rosyjskiej agresji. To właśnie za granicę z Polską większość Ukraińczyków uciekła z horroru wojny. Ludzie do tygodnia mogli stać w kolejce.

Dlatego kluczowym zadaniem było uspokojenie ludzi, ustanowienie najszybszego procesu przekraczania granicy. A ci, którzy czekali w kolejkach, aby zapewnić wszystko, co konieczne, pamiętali ówczesnego szefa LVIV Customs Daniel Menshikov w ekskluzywnym wywiadzie dla UNN. Według Menshikova, godzinę po pierwszych rosyjskich pociskach, zaczęły pękać bomby i muszle, był w miejscu pracy.

Zrozumiałem, że sytuacja jest niezwykła, musielibyśmy zmierzyć się z wieloma nowymi problemami, dokonać niezmiennych rozwiązań i wziąć za nie odpowiedzialność. W szczególności było jasne, że na granicy powstają duże kolejki ludzi uciekających przed wojną i musiały zapobiec chaosowi. „Pierwsi ludzie zaczęli pojawiać się w punktach kontrolnych około trzech godzin. Kopy lub na wózkach inwalidzkich. Ludzie mogli stać w kolejce przez okres do dziesięciu dni.

Ale muszą jeść i pić, iść do toalety, myć się gdzieś, ukryj się gdzieś, ukryj się z deszczu i śniegu. Radziliśmy sobie. W połączeniu z Czerwonym Krzyżem zorganizowani namioty dla ludzi, jedzenie. Zapewnili ludziom produkty higieniczne, inne niezbędne i wiele nawet odzieży. W końcu ludzie, uciekający z rosyjskich pocisków i skorupek , po prostu nie mieli czasu na umieszczenie toreb, a kiedy dotarli na granicę, nie mieli nic do ubrania ” - powiedział Danil Menshikov.

Sytuacja była pod kontrolą. Chociaż, według ówczesnego szefa zwyczajów LVIV, były też nieprzyjemne momenty, kiedy ludzie mieli nerwy. Ale głównie obcy zawsze próbowali sobie pomagać, wspierać ciepłe słowa, zawsze starali się się trochę uśmiechać i radować. „Siedem dzieci urodziło się na PP w czasie. Kiedy doszło do pierwszych narodzin, zadzwoniłem, zgłoszono i powiedziałem, że wakacje było absolutnie dla każdego, kto był w tym momencie. Nie wierzyłem w to najpierw.