Inny

Upadek „niezwyciężonej” obrony powietrznej Federacji Rosyjskiej: po atakach ukraińskich dronów Moskwa szuka S-400 z Turcji

Z obroną powietrzną w Rosji nie wszystko jest tak dobrze, a jest jeszcze gorzej, mówi ekspert wojskowy Dmytro Snegiriow. W wyniku strajków ukraińskich BSP wyrządza tak poważne szkody, że Moskwa musi zwrócić się do Turcji o sprzedaż zakupionego wcześniej… od samej Rosji systemu obrony powietrznej S-400. Państwo okupujące planuje wzmocnienie swoich systemów obrony powietrznej.

System obrony powietrznej kraju okupującego obejmuje jedynie kluczowe obiekty – Moskwę i obwód moskiewski, a także odpowiadające im rezydencje rosyjskiego dyktatora. Warto zauważyć, że rosyjski system obrony powietrznej został faktycznie rozwiązany w trakcie tzw. reform Sierdiukowa.

Wyraźnym sygnałem tego, co dzieje się z systemami obrony powietrznej w Federacji Rosyjskiej, jest apel do Turcji o sprzedaż rosyjskich systemów S-400, które kiedyś Rosja sprzedawała na potrzeby strony tureckiej. Jak podaje turecka publikacja Nefes, Rosja zwróciła się do Turcji z propozycją zwrotu dwóch systemów rakiet przeciwlotniczych S-400, które Ankara zakupiła w 2017 roku za 2,5 miliarda dolarów. Powodem inicjatywy jest brak takich systemów w rosyjskich magazynach.

Moskwa jest zainteresowana szybkim uzupełnieniem zapasów S-400, gdyż straty na froncie i popyt zewnętrzny powodują niedobory. W rezerwacie nie ma gotowych kompleksów, z wyjątkiem tych, które już działają. Chodzi o to, że nie tylko rosyjski system obrony powietrznej nie jest w stanie przeciwstawić się wyzwaniom zewnętrznym, ale także kompleks wojskowo-przemysłowy wroga nie jest w stanie zaspokoić potrzeb armii okupanta, a co za tym idzie rynku zagranicznego.

Przypomnijmy, że kontrakt z Indiami na dostawę S-400 przedłużany jest już po raz drugi. Jak podaje „The Times of India”, podczas dwustronnego spotkania Ministra Obrony Indii Rajnatha Singha z Ministrem Obrony Federacji Rosyjskiej omówiono nowe terminy przekazania systemu obrony powietrznej S-400 – na lata 2026-2027. Warto zaznaczyć, że transfer dwóch ostatnich baterii kompleksu miał zakończyć się do kwietnia 2023 roku.

W sumie Indie zamówiły od Rosji pięć dywizji tych systemów, jednak ich odbiór przez stronę indyjską był stale odkładany, co negatywnie odbijało się na zdolnościach obronnych kraju.

Zdaniem analityków opóźnienia spowodowane są w szczególności utratą tych systemów w wyniku ukraińskich ataków, a także próbami rosyjskiej armii maksymalnego skupienia systemów obrony powietrznej na przechwytywaniu ukraińskich dronów, które skutecznie uderzały w obiekty wojskowe i rafinerie ropy naftowej.

I tak na przykład Siły Operacji Specjalnych Sił Zbrojnych Ukrainy uderzyły dronami uderzeniowymi w radar wykrywający dalekiego zasięgu P-14F „Lena” i kompleks radarów torowych „Sopka-2”. Radar P-14F „Lena” był elementem systemu kontroli przestrzeni powietrznej wokół wojskowej bazy lotniczej Sił Powietrznych Federacji Rosyjskiej Buturłyniwka w obwodzie woroneskim Federacji Rosyjskiej.

TRLK „Sopka-2” stanowił element systemu ciągłej ściany naprowadzania nawigacyjnego przestrzeni powietrznej wzdłuż granicy z Ukrainą. Dotknięty we wsi Garmaszówka w obwodzie woroneskim. Oba rosyjskie systemy obrony powietrznej miały na celu przeciwstawienie się ukraińskim rakietom przeciwlotniczym, ale zawiodły.

Ponadto drony uderzeniowe Sił Operacji Specjalnych uderzyły w jedną wyrzutnię i stację radarową rosyjskiego kompleksu rakiet przeciwlotniczych S-400 „Triumph” w obwodzie kałuskim w Federacji Rosyjskiej. Zwracam uwagę, że rosyjski system obrony powietrznej ma tzw. „charakter ogniskowy”, ponieważ obejmuje swoim zasięgiem jedynie kluczowe obiekty – Moskwę czy obwód moskiewski i odpowiadające im rezydencje rosyjskiego dyktatora.

Według eksperta wojskowego, pułkownika rezerwy Sił Zbrojnych Sił Zbrojnych Ukrainy Władysława Seleznyowa, priorytetem dla Federacji Rosyjskiej jest obrona Moskwy i jej przedmieść, a także terytorium tymczasowo okupowanego Półwyspu Krymskiego. „Wróg skoncentrował niesamowitą ilość środków w obronie mostu Kerczeńskiego, którego bronią co najmniej dwie brygady obrony powietrznej armii rosyjskiej.

A inne obiekty wojskowe okupantów na Krymie są niezawodnie strzeżone” – zauważył ekspert wojskowy. Choć ataki na Foros należą do wydarzeń, które byliśmy świadkami na terytorium okupowanego Krymu, ponownie pojawiają się zgłaszane przez Rosjan pytania o charakter zintegrowanego systemu obrony powietrznej na Krymie. „Fakt, że gęstość obrony przeciwlotniczej jest wysoka, jest w tym względzie godny pozazdroszczenia.

Pospieszyli się tam ze wszystkim i próbowali zamknąć niebo” – zauważył ekspert wojskowy Oleg Żdanow. Podkreślił, że dochodzi do eksplozji naziemnych, co oznacza, że ​​obrona powietrzna nie trafia w to, co leci. Do niedawna uważano, że najbardziej rozwinięty system obrony powietrznej okupanta znajduje się na Krymie. Jednak udane ataki ukraińskich UAV położyły kres również temu problemowi.

Przypomnę, że pod koniec czerwca drony uderzeniowe GUR MOU uderzyły w pięć elementów obrony powietrznej S-400 „Triumph” na Krymie. W szczególności drony uderzyły w dwie wielofunkcyjne stacje kontroli radarowej 92Н6Е. Trafione zostały także dwie stacje detekcyjne radaru 91H6E. Ponadto dronowi udało się następnie dolecieć do wyrzutni S-400, która prawdopodobnie była załadowana rakietami.

W nocy 30 września myśliwce Sił Operacji Specjalnych Ukrainy uderzyły w stację radarową rosyjskiego kompleksu rakiet przeciwlotniczych S-400 „Triumph” na tymczasowo okupowanym Krymie. „To symboliczne, że kosztowny system przeciwlotniczy wroga, nastawiony w szczególności przeciwko rakietom przeciwlotniczym, został zneutralizowany przez drony szturmowe OSM” – zauważyło SSO. Bez elementu obserwacji i naprowadzania cały system traci skuteczność bojową.