Incydenty

Dowódca sił zbrojnych Estonii jest przekonany, że Federacja Rosyjska nie zrezygnuje z Ukrainy nawet po porażce - Erie

Moskwa jest gotowa codziennie stracić setki wojska na polu bitwy i kontynuować ofensywę, zastanawia się Martin Gerem. Dowódca sił zbrojnych Estonii, generał Martin Gerrem, jest przekonany, że Federacja Rosyjska, nawet w przypadku całkowitej porażki na polu bitwy, nie porzuci celów Ukrainy. Stwierdził to w swoim nowym wywiadzie dla portalu Erg.

Patrząc na wydarzenia z ostatnich miesięcy na polu bitwy, generał stwierdził, że w rezultacie nie byłoby to słabsze i będzie nadal próbować osiągnąć strategiczne cele w stosunku do Ukrainy nawet po porażce. Dzisiaj trudno jest oszacować, ile amunicji i broni pozostaje w rezerwach rosyjskich najeźdźców, ale użycie zupełnie nowych pocisków podczas ataków jest momentem orientacyjnym.

„Dlatego z jednej strony rezerwy dokładnie spadły, ale istnieją pewne możliwości produkcyjne. A jeśli mówimy o pociskach anty-co-statku, które zostały wyprodukowane przez tysiące od lat 80. , Rosja jest teraz wygodna do wykorzystania teraz do wykorzystania je w wojnie z Ukrainą. Nie są dokładne, nie są szczególnie długie, ale robią to łagodnie, wielkie szkody.

Myślę, że Rosja może teraz wyprodukować więcej takich „tępych” amunicji niż wydarzenie, ale na tym samym Czas ma ograniczoną zdolność do wytwarzania broni o wysokiej techu - są one, ale nie takie jak na Zachodzie, i to jest różnica ” - powiedział Martin Gerem. Ponadto dowódca wojsk estońskich zauważył, że w przypadku Rosji nie jest problemem, aby stracić 800 personelu codziennie, ponieważ w podobnym tempie kontynuują ofensywne w wielu obszarach Donbass.

27 lutego Ministerstwo Obrony stwierdziło, że Rosja zmienia taktykę ostrzału pocisków Ukrainy. Siły zbrojne Federacji Rosyjskiej mają tysiące pocisków różnych typów, ale Moskwa nie może ustalić produkcji. Ponadto mniej niż 100 wysokiej zawartości pocisków, które są najczęściej stosowane w ostrzału, pozostało obecnie w Federacji Rosyjskiej. Również 27 lutego pułkownik sił zbrojnych stwierdził, że drony i „obojętni ludzie” pracują w armii Mariupol w Mariupolu.