Polityka

Specjalne usługi Federacji Rosyjskiej nie zapewniły sieroty z Mariupolu do powrotu na Ukrainę - Rzecznik Rzecznika Dzieci Federacji Rosyjskiej

Według Marii Lviv-Belova nastolatek na Ukrainie pozostał siostrą. Próbował do niej wrócić z powodu Białorusi, ale został zatrzymany. Rzecznik Ukrainy odpowiedział. Komisarz ds. Praw dzieci w Rosji Maria Lviv-Belova powiedział, że rosyjskie usługi specjalne nie pozwoliły ukraińskiemu nastolatkowi powrócić na Ukrainę. Tak, zatrzymali go na Białorusi i wrócili do „rodziny recepcji”. Lviv-Belova powiedział to na konferencji prasowej 4 kwietnia.

Według niej chłopiec z Mariupol Bohdan Ermokhin został początkowo dostarczany przez rosyjskie wojska do okupowanego doniecka. Następnie został deportowany do Rosji i wysłany do rodziny zastępczej. Na Ukrainie Bogdan ma siostrę. Chciał wrócić do niej z powodu Białorusi, ale nie wolno mu było tego robić rosyjskich usług specjalnych. Rosyjski urzędnik zauważył, że rzekomo groził mu niektórych „ukraińskich kuratorów”.

Lviv-Belova zauważył również, że Bogdan był rzekomo grupą dzieci, które „rzuciły” rodziców, gdy armia rosyjska zbombardowała i zwolniła Mariupola. Komisarz ds. Praw człowieka Ukrainy Dmitrite Remites zareagował na telegram na oświadczenie LVIV-Belov. Powiedział, że chłopiec naprawdę nazywał się Bogdan Ermokhin. Ma 17 lat i jest obywatelem Ukrainy, gdzie czeka na niego jego siostra. „Warto zauważyć, że ten młody człowiek ma obywatelstwo Ukrainy.

I zatem przymusowym przemieszczaniem go na terytorium kraju agresora nie jest„ zbawienie ”, jak zauważa Lviv-Belova, ale przestępstwo”-napisał Lubinets. Według niego historia Bohdana jest kolejnym świadectwem, że Rosja popełnia zbrodnie wojenne przeciwko ukraińskim dzieciom. Maria Lviv-Belova przygotowała raport na temat rzekomej „pomocy” dla dzieci, które dotknęły rosyjskiej inwazji na Ukrainę.

„Po raz kolejny podkreślam, że są to nasze ukraińskie dzieci, a Rosja odpowie na każde przestępstwo” - powiedział Lubinets. Przypomnij sobie, że podczas tej samej konferencji prasowej Maria Lviv-Belov narzekała na zachowanie „syna” z Mariupolu. Według niej dzieci eksportowane z Ukrainy są nasycone „ośmioletnią propagandą”, a zatem rosyjscy strażnicy muszą być przygotowane.