Incydenty

„Flamingo” ominie Zbiornik Federacji Rosyjskiej, ale nie wszędzie: projektant opowiedział o tym, co uderzyło w A-50 (wideo)

Udostępnij: Rakieta FP-5 „Flamingo” pokazała Stanom Zjednoczonym Ameryki, że Ukraina ma atut w rękawie i jest w stanie stworzyć własną broń, która może dosięgnąć obiektów Federacji Rosyjskiej na odległość 3000 km – powiedział projektant nowej broni. Siły zbrojne Ukrainy mają szansę zdobyć wynalazek, który ominie rosyjskie urządzenia EW, podczas gdy inne produkty Fire Point pozyskano już np. z hangaru z samolotem DRLV A-50.

Tak naprawdę „Flamingo” nie jest rakietą, ale dronem, powiedział współwłaściciel i główny projektant Fire Point Denis Shtilerman w rozmowie z mediami NV. Shtilerman wyjaśnił, że firma celowo pokazała produkcję i twarz reżysera, aby wzbudzić zaufanie do nowego opracowania. Według niego sposób na porażkę kosztuje 600 000 dolarów, czyli mniej niż analogi. FP-5 leci na wysokości 40 m, co umożliwia ukrycie się przed środkami dozoru elektronicznego Federacji Rosyjskiej.

Jednocześnie, zdaniem projektanta, jest mało prawdopodobne, aby udało mu się ominąć obronę powietrzną Moskwy i Sankt Petersburga, ponieważ Rosjanie zorganizowali obronę szczebelową dla lepszej ochrony. Prelegent odpowiedział na pytanie dziennikarza, czy rakieta rzeczywiście istnieje i czy została już wystrzelona nad terytorium Federacji Rosyjskiej. Stillerman zwięźle stwierdził, że miało to zastosowanie bojowe, ale „nie może nic więcej komentować”.

Zapewnił jednocześnie, że „w zasadzie teoretycznie” broń dotrze do ważnych ośrodków rosyjskich. Następnie projektant wyjaśnił, że to „Flamingo” umożliwił ominięcie obrony powietrznej. „Jeśli polecisz nisko, poniżej 40 m, żaden radar nie wykryje Cię na sto procent i bez problemu przelecisz do dowolnego miasta Federacji Rosyjskiej z wyjątkiem Moskwy i Sankt Petersburga, prawdopodobnie dlatego, że jest tam silny system obrony powietrznej.

Jest ona rozmieszczona eszelonowo, w Moskwie są trzy pierścienie obrony powietrznej, używają mikrofonów na wieżach komórkowych i innych rozwiązań” – powiedziano na antenie. Dowództwo SSO Sił Zbrojnych Ukrainy zainteresowało się pierwszymi produktami firmy – dronami. Jak powiedział Shtilerman, wtedy rozpoczęły się głośne uderzenia, których rezultaty za każdym razem potwierdzała obiektywna kontrola. „W 24.

roku zaczęły się głośne hity, takie jak Tichoretsk, Toropets, masa innych zakładów, A50 został zniszczony w Taganrogu w hangarze. A na kolejny rok, w 2025, zamówiono nam jeszcze więcej dronów” – wyjaśnił gość studia. Następnie firma podjęła decyzję o stworzeniu rakiety manewrującej, wykorzystując akceleratory pozostające w magazynach Sił Zbrojnych i ukraińskie silniki.

Przedstawiciel Fire Point podkreślił jednak, że „Flamingo” jest skodyfikowane właśnie jako dron poddźwiękowy, zdolny przelecieć 3 tys. km i przenosić 150 kg materiałów wybuchowych. Broń w drodze do celu może zostać powalona przez instalację „Pancerz”, jeśli trajektoria przechodzi bezpośrednio nad nią. Ale jeśli wybierzesz „pewien szczebel wysokości”, a instalacja będzie zlokalizowana jeden lub dwa kilometry dalej, to „nic się nie stanie”.

Analogiczne pozytywne rezultaty — pokonywanie EW, wykrywanie fałszowania — sprecyzował. Szacunkowa cena 600 000 dolarów, która została podana w wywiadzie, zależy od silnika, powiedział Shtilerman. Dron rakietowy ma budowę modułową – jest to rura ze skrzydełkami, do której można podłączyć dowolny silnik o wymaganej mocy. Dziś jest to silnik produkcji ukraińskiej – wyjaśnił prelegent. Chodzi o AI-25TL – zużywa mniej paliwa i jest tańszy.

Kolejną cechą są rozwiązania Open Source dla algorytmów sterujących: użycie nie wymaga zgody rządów innych krajów. Należy zauważyć, że 13 października ekspert wojskowy i lotnik Kostyantyn Krywoław wyjaśnił, czym różni się rozwój „Flaminga” od rozwoju „Neptuna”. Według niego „Neptun” to projekt państwowy, który jest realizowany pod ścisłą kontrolą i raportowaniem, dlatego czas poświęca się na koordynację i przeredagowanie.