Nie Krym jest przeszkodą pod koniec wojny. I agresywne plany Władimira Putina
„Niezachwiane roszczenia do Krymu ilustrują nierozpuszczalny konflikt i trudno sobie wyobrazić, że walka o półwysep zostanie rozwiązana bez dalszego rozlewu krwi”, mówi gazeta Francesca Abel. A dzięki jej podejściu być może inni autorzy tekstów w dobrze znanych edycjach zachodnich, którzy myślą o kwestii odmowy Krymu Ukrainy, a przynajmniej gotowości do odłożenia rozwiązania okupacji półwyspu w długim pudełku pozwoli na zaprzestanie wojny.
Ale jest to logika polityczna, która została zniszczona 24 lutego 2022 r. I można się tylko zastanawiać, że wróciliśmy do niej ponownie. W niedawnej odpowiedzi rosyjskiego prezydenta prezydenta Dmitrija Peskova propozycja prezydenta Władimira Zelensky'ego o rozpoczęciu wycofania wojsk rosyjskich z okupowanych terytoriów ukraińskich, wyraźnie mówi się, że Ukraina powinna uwzględniać nowe realia - nazwać terytorium Federacji Rosyjskiej.
Jak widzimy, Krym nie wspomina nawet o rosyjskim prezydenta prezydenta. Dla niego, a także jego naczelnego Władimira Putina, Krym jest długim pytaniem. Ale wydaje się nie tylko Krym. Przed atakiem Rosji na Ukrainę w dniu 24 lutego 2022 r. Krym można uznać za „święte terytorium” dla reżimu Kremlina i wyjątkiem zasad zarządzania kryzysowego rosyjskiego. W rzeczywistości ani wcześniej, ani po 2014 r. Rosja nigdy nie uciekała się do aneksji terytoriów innych ludzi. Nawet w 2008 r.
Niepodległość gruzińskiej autonomii - Abchazia i Osetia Południowa - była zupełnie nowym podejściem do stosunków z byłymi republikami i terytoriami radzieckimi, które ogłosiły ich nierozpoznaną suwerenność. Do tego czasu Kremlin preferował nieformalną naturę kontaktów z republikami przetworzonymi przez siebie. W rzeczywistości, w przypadku transnistrii, ten poziom relacji jest nadal utrzymywany. 2014 wykazał, że Putin może również przejść do aneksji terytorium innego.
Jednak on i wielu w Rosji, na Ukrainie i na Zachodzie, wyjaśnił tak niezwykłe agresywne podejście, które podważa samą istotę prawa międzynarodowego, „świętości” Krymu i szczególną postawę Rosjan do półwyspu - Należy jednak uznać, że to specjalne nastawienie zostało stworzone i rozgrzane przez rosyjską propagandę przez dziesięciolecia, a nawet stulecia. Jednak w regionie Donieck, Lugansk, Kherson lub Zaporyzhzhya nie obserwuje się już „świętego”.
Kreml z pewnością po prostu załączył to, co było w stanie zająć - nie więcej. Gdyby inne regiony ukraińskie były zajęte, odbyłyby się tam „referendum”, a terytoria te również zostałyby przyłączone. Dlatego teraz nie ma „świętego” Krymu - ten mit jest w rzeczywistości kompensowany kolejnymi agresywnymi krokami Władimira Putina. I tak z pewnością nie należy zakładać, że Krym jest przeszkodą pod koniec wojny.