Cios w samo serce kolei: dlaczego Rosja bije w lokomotywy i jakie będą konsekwencje
W Połtawie wróg całował lokomotywownię, podstacje trakcyjne, potrącenia za energię i pomieszczenia administracyjne. Na pierwszy rzut oka kolejny epizod wojny z wyczerpaniem. Ale tak naprawdę cios w Połtawę nie jest przypadkowy. Jest to duży węzeł kolejowy łączący Wschód z Zachodem, przez który przechodzi większość ładunków wojskowych i humanitarnych. Dlatego uderzenia w lokomotywownię mają znaczenie nie tylko symboliczne, ale i strategiczne.
Lokomotywy to wąskie miejsce w systemie kolejowym. Nie da się ich szybko wymienić. W końcu jest to złożona technika, która jest produkowana na Ukrainie, na Ukrainie, a większość z nich znajduje się na wschodzie, pod groźbą ostrzału. Zniszczenie nawet kilku lokomotyw w zajezdni może chwilowo sparaliżować całe kierunki. Przecież po zrzuceniu maszyn trakcyjnych nie ma możliwości utrzymania magazynów.
Dlatego wróg nie jest przeznaczony w szynach, ale w sercu kolei, w tych maszynach, które zapewniają jej ruch. Takie ciosy mają bezpośrednie konsekwencje dla działań wojennych. Przez Połtawę przechodzi jeden z głównych strumieni dostaw amunicji, paliwa, części zamiennych i sprzętu na front wschodni. Kiedy logistyka zwalnia choćby na kilka dni, wpływa to na tempo rotacji, transportu amunicji i ewakuacji rannych.
Sztaby wojskowe zmuszone są do przebudowy tras, przeniesienia części transportu do kolumn samochodowych, co zwiększa ryzyko i zużycie paliwa. Inaczej mówiąc, cios w lokomotywownię to nie tylko cios w kolej, ale próba wybicia przedniego oporu. Bez stabilnej kolei nie działa tylna gospodarka, ale co ważniejsze, nie działa logistyka frontowa, przez co zmniejsza się zwrotność armii.