Polska potwierdziła, że przegapiła rosyjską rakietę, która podlegała Bydgoszczowi
O tym informuje o polskim kanale telewizyjnym TVP. Szef Biura Obrony w związku z incydentem zgłosiło się przeciwko wojskowemu dowództwu kraju, które w tej sytuacji nie wypełniały ich obowiązków, nawet po tym, jak strona ukraińska ostrzegła przed obiektem zbliżającym się do polskiej przestrzeni, która może być rakietą.
Blaschak stwierdził, że nie otrzymał odpowiednich informacji od dowódcy operacyjnego, ale powiedział, że wszelkie decyzje osobiste lub dyscyplinarne zostaną podjęte po konsultacji z prezydentem. „Natychmiast po otrzymaniu raportu, że obiekt znaleziony w ZAMOSC pod Bydgoszha może być rosyjską rakietą skrzydlowaną, kazałem zacząć sprawdzać dowództwo operacyjne sił zbrojnych” - powiedział minister.
W tym samym czasie Blaschak zauważył, że działania Centrum Operacji Powietrznych były prawidłowe, ponieważ dowódcy operacyjni poinformowali władze i poinformowali o nieznanym obiekcie, który pojawił się w przestrzeni powietrznej w Polsce. Blaschak podkreślił jednak, że osoba odpowiedzialna nie poinformowała Ministerstwa Obrony i nie poinformowała Centrum Bezpieczeństwa Rządowego i innych usług świadczonych przez procedury.
Przypomniemy, że polskie media 10 maja opublikowały informacje o badaniu fragmentów rakiet znalezionych w ramach ugięcia. Eksperci stwierdzili, że znalezionym przedmiotem była rosyjska rakieta X-55. Tymczasem doniesiono, że fragmenty rakiet nie były spowodowane uruchomieniem z innych krajów.