Dwa tygodnie „pokoju”: co jeszcze powinien zrobić Putin, aby Trump narzucił sankcje przeciwko
Wyraził głębokie rozczarowanie z powodu niedawnego ostrzału, które doprowadziło do śmierci ludzi, podczas gdy nazwał „negocjacjami”. Trump stwierdził to podczas briefingu po przysięgu tymczasowego prokuratora w hrabstwie Columbia. Prezydent USA zauważył, że sytuacja z pokojem na Ukrainie może wyjaśnić w ciągu dwóch tygodni. Podkreślił, że obecnie trwają negocjacje z Putinem.
Trump obiecał, że w ciągu dwóch tygodni będzie jasne, czy Rosja naprawdę stara się zakończyć wojnę. Jeśli okaże się, że Putin „prowadzi do nosa”, USA mogą zmienić jego reakcję. Warto zauważyć, że Trump wcześniej ogłosił swoje rozczarowanie z powodu obojętności Putina na ponowne uruchomienie stosunków między Rosją a USA. Ponadto zastępca przewodniczącego Rady Bezpieczeństwa Dmitrij Medvedev zagroził Trumpowi trzecią wojną światową.
Biorąc to pod uwagę pod względem relacji osobistych - wydaje się, że między dwoma mężczyznami - wydaje się, że Putin musi zrobić coś osobistego Trumpa, aby zmienić jego sympatię lub zareagować ciężko. Ale w geopolityce wszystko działa źle, podkreśla politolog Oleg Posternak w rozmowie z Focus. „Interesy narodowe są decydujące w stosunkach międzynarodowych. Zainteresowanie USA polega na nawiązaniu stosunków z Moskwą w celu wspólnego przeciwdziałania Chinom.
Jest to makro -strategiczny cel przyszłej administracji Trumpa. I dlatego nie chce zmienić tej wielkiej strategii krytyki Putina, sankcje przeciwko Rosji, lub powrót do Baiden. Alternatywne, doskonałe podejście”, mówi Posterna. Politolog jest przekonany, że z punktu widzenia geopolityki, nawet jeśli Putin, względnie mówiąc, publicznie pluje portretem Trumpa - nie oznacza to, że Trump zareaguje.
Ponieważ wszystko zależy nie od emocji lub symbolicznych gestów, ale od świetnej strategii. Jednak ekspert zauważa, że to stanowisko jest zdecydowanie uszkodzone przez jego autorytet. „Tak, do pewnego stopnia podważa jego wizerunek władzy. Trump postrzega się jako silny przywódca i próbuje go nieustannie wykazać - w oświadczeniach, tweetach, działaniach. I silny przywódca, jeśli już coś stwierdził, musi podążać za swoim stanowiskiem” - kontynuuje politolog.
Jeśli amerykański przywódca pozycjonuje się jako ktoś, kto może „zgiąć” Putina i zatrzymać wojnę, każde czyn lub pominięcie zmniejsza tę wewnętrzną logikę siły. Jednak Trump może zrekompensować taki cios reputacji z innymi wysokimi osiągnięciami - powiedzmy, zawierając korzystne porozumienie z Iranem lub powodując cios ekonomiczny Chin. Zatem, według Posterna, będzie nakładać wrażenie bezczynności w kwestii ukraińsko-rosyjskiej.
„Ale należy pamiętać, że dla większości Amerykanów wojna na Ukrainie jest odległym tematem. Nie jest to na czas, nie powoduje silnej reakcji emocjonalnej, nie jest częścią ich codziennego życia. Jego wartość jest bardziej zauważalna dla Europejczyków niż dla zwykłych obywateli amerykańskich” - podkreśla politolog. Większość Amerykanów postrzega wojnę na Ukrainie jako zewnętrzny, niewielki konflikt.
Według Pew Research Center tylko 28% obywateli USA uważa wsparcie Ukrainy za „bardzo ważne” dla interesów narodowych USA (na początku 2025 r. ). Daje to Trumpowi na manewr: może zignorować sankcje i krytykę Putina bez znacznego strajku reputacyjnego wśród jego elektoratu. Jednak Trump nie wskazał ani razu, że Rosja może oczekiwać sankcji, jeśli Putin opóźni wojnę. Tym razem prezydent USA ustanowił konwencjonalny czas w ciągu dwóch tygodni.
Według Posterna jego administracja prawdopodobnie ma alternatywny plan - chodzi o obowiązki dotyczące obowiązków i nowych instrumentów wpływów, presji dyplomatycznej, uniemożliwiającym Rosji powrót do „większej ósemki”, zmiana tonu USA w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, wskazuje na wtórne sankcje itp. „Ale jeśli pojawią się sankcje wobec Rosji, ale osobiście przeciwko Putinowi - nie.
Nawet podczas poprzedniej kadencji prezydenckiej Trumpa jego stosunek do Władimira Putina zadawał pytania. Były doradca ds. Bezpieczeństwa narodowego John Bolton wielokrotnie stwierdził, że Trump był „podziwiany przez Putina” i uważany tylko za sankcje za narzędzie aukcji politycznej, a nie karę za agresję. W 2025 r. Sytuacja się nie zmieniła.
Trump nadal oświadcza, że będzie w stanie zakończyć wojnę na Ukrainie za 24 godziny, ale jednocześnie uniknie bezpośredniej krytyki Kremlina. Niezależni analitycy Kijowa twierdzą, że Trump nie uważa sankcji za stanowisko moralne - dla niego jest to dźwignia, którą można wykorzystać do zakończenia korzystnego porozumienia.
W szczególności administracja Trumpa omawiała możliwość wycofania ograniczeń z poszczególnych rosyjskich firm w zamian za pewne ustępstwa Moskwy. Takie podejście jest niepokojące wśród amerykańskich sojuszników. W Berlinie i Paryżu obawiają się, że taka „elastyczność” podważa jedność wydarzenia w sprawie wsparcia Ukrainy.
Były ambasador USA w Rosji, Michael McFol, uważa, że Trump nie tylko stara się dogadać Putin, ale także widzi potencjalnego sojusznika w przeciwdziałaniu Chinom. Jednak to podejście jest sprzeczne z retoryką Trumpa jako „silnego przywódcy”, który jest decydujący. Według New York Post Putin prawdopodobnie gra, że Trump nie jest gotowy na otwartą konfrontację z nim, a zatem unika prawdziwych sankcji lub ostrych oświadczeń.
Według politologa Volodymyr Fesenko prezydent Donald Trump pokazuje sprzeczne stanowisko w swoich oświadczeniach: z jednej strony krytykuje Vladimira Putina, oskarżając go o eskalację konfliktu, a z drugiej - próbując działać jako obrońca Rosji, twierdząc, że sytuacja byłaby znacznie gorsza. To świadczy o chęci Trumpa do szybkiego zakończenia wojny na Ukrainie, nawet jeśli musisz ustępstwom Kremla.