Społeczeństwo

„Państwo nie było gotowe”. Wywiad aktywisty - na temat ewakuacji osób niepełnosprawnych i ich bezpieczeństwa podczas wojny w pełnej skali

Walka o prawo od 2017 r. Obrona praw osób niepełnosprawnych na Ukrainie. Organizacja pozarządowa stała się pierwszym Ukraińcem, który otrzymał status obserwatora w ramach Komitetu Praw ONZ ds. Praw niepełnosprawnych. Po rozpoczęciu pełnej inwazji Rosji organizacja musiała zmienić swoje działania. Walka o prawo ewakuuje osoby niepełnosprawne, zapewniając im pomoc humanitarną, finansową, konsultacje prawne i psychologiczne, a także pomoc rehabilitacyjną.

Film tego dnia, jak uczynić Ukrainę włączającą, a ta walka o prawo zrobi po wygraniu, w wywiadzie dla Radio NV, szef organizacji Yulia Sachuk. - Jak zmieniła się Twoja aktywność od 24 lutego, co odniosłeś sukces w tym czasie? Jak udało ci się odbudować własną pracę? - Do 24 lutego pracowaliśmy, prawdopodobnie jako klasyczna organizacja praw człowieka.

Byli zaangażowani w rzecznictwo, próbując poprawić ustawodawstwo ukraińskie i doprowadzić je do międzynarodowych standardów, w szczególności w zakresie ochrony osób niepełnosprawnych. Próbowaliśmy również wzmocnić społeczność osób niepełnosprawnych, aby wiedzieli również o swoich prawach i mogli je chronić. Naszym celem jest naprawdę poprawa życia osób niepełnosprawnych na Ukrainie. Mieliśmy różne projekty.

Są to kampanie informacyjne, szkolenia dla osób niepełnosprawnych, władz publicznych. Współpracowaliśmy z Centralną Komisją Wyborczą w ramach ustanowienia wyboru osób niepełnosprawnych; Z Ministerstwem Polityki Społecznej, z wieloma organami, próbującymi tych międzynarodowych standardów, kiedy ludzie czują się komfortowo w kraju, a ich prawa nie są naruszone, wprowadzane od nas na Ukrainie. Ale była wojna.

Prawdopodobnie trochę mojego sceptycyzmu, a może realizmu, a pozycja zespołu pomogła nam być mniej lub bardziej przygotowanym, w szczególności pod względem ewakuacji zespołu. Od pierwszego dnia wojny, kiedy nie rozumieliśmy, co się dzieje, otrzymaliśmy już od uczestników naszej sieci, znajomych, współpracowników o pomoc. Od pierwszych dni wojny zaczęliśmy pomagać osobom niepełnosprawnym.

Mój sceptycyzm lub realizm objawiły się również jako student programu prawa międzynarodowego w dziedzinie osób niepełnosprawnych w Irlandii, w tym samym roku, na miesiąc przed inwazją, zaczęło być zaniepokojone, proszenie międzynarodowego eksperta w krajach, które są standardami . Próbowałem przyciągnąć partnerów, duże organizacje, aby zwrócić [uwagę] na kwestię ewentualnej inwazji rosyjskiej.

Umożliwiło nam to gromadzenie zasobów, ponieważ w tym czasie nie mieliśmy wsparcia ze strony żadnej z organizacji. Rozumiem, co się teraz dzieje: duże organizacje międzynarodowe nie będą bardzo skuteczne w planie bezpośredniego wsparcia, którego potrzebują osoby niepełnosprawne tu i teraz. Dlatego 24 lutego mieliśmy przynajmniej sieć ludzi, którzy nas wspierali, zrozumieliśmy standardy i mieliśmy zasoby na własną ewakuację.

- Jak przygotowałeś ten plan? Co było najważniejsze, aby zapewnić, co przewidzieć? Czy pracowałeś w scenariuszu, co wszyscy zrobią? - Więc. Pracowaliśmy jako scenariusz i fakt, że kto miałby w alarmującej walizce. Jako szef organizacji upewniłem się, że ludzie mają fundusze, o planach orientacyjnych, w których zebramy, co powinny mieć kontakty, co zrobić, jeśli nie ma połączenia. Mamy +/- Wszystko zostało uzgodnione. Następnie było jak piłka.

Wielu członków naszego zespołu to osoby niepełnosprawne: ktoś z zaburzeniami wizualnymi, ktoś-system mięśniowo-szkieletowy, ktoś używa wózka inwalidzkiego, ktoś nie słyszy. Dlatego obliczono również momenty dostępności. Fakt, że ewakuowaliśmy się i pozostawiliśmy na czas, umożliwił dalszą pracę. Od pierwszego tygodnia udało nam się skontaktować z organizacjami zaangażowanymi w osoby niepełnosprawne ratunkowe, w tym Amerykę. Zostali naszymi regularnymi partnerami.

Razem z nimi zbudowaliśmy już, jakie prośby możemy wziąć, jak to się dzieje, jak weryfikować, jak znaleźć transport. Udało nam się zebrać prawie pół miliona euro, aby pomóc osobom niepełnosprawnym, i [pomogliśmy] wielu osobom niepełnosprawnym z całego świata. Kontynuowaliśmy naszą pracę odpowiedzialnie. Dzisiaj pomogliśmy już ponad trzy tysiące Ukraińców i Ukraińców niepełnosprawnych.

Mamy ponad sześć tysięcy odwołań: każde żądanie jest opracowywane indywidualnie. W naszych standardach pracy - w każdym przypadku. Mamy około 15 pieszczot, infolinię. W rzeczywistości były to nasze telefony. Akceptujemy prośby od pierwszego dnia wojny do dziś - nigdy nie mieliśmy dnia wolnego. Dzisiaj zapewniamy ewakuację. Nadal ewakuujemy ludzi z gorących miejsc - Kramatorska, Bakhmut, [ogólnie] z regionu Donieck, Kharkiv, Kherson, Mykolaiv. Nadal szukamy schronienia.

W razie potrzeby zapewniamy ludziom bilety. Mamy własną post, którą międzynarodowi partnerzy zostali nam wynajęci. Mamy własny transport. Zapewniamy ludziom techniczne narzędzia do rehabilitacji, które są teraz kluczowe dla osób niepełnosprawnych. Ponieważ nawet te skąpe rzeczy, które państwo mogłoby nam dać, [nie dostarczone na czas] - teraz ten proces jest opóźniony. Zapewniamy również pomoc humanitarną, porady prawne, wsparcie psychologiczne.

Wszystko działa dzień po dniu prawie 24/7. - Kiedy powiedziałeś, że zacząłeś ewakuować się od 24 lutego, próbowałem sobie wyobrazić, jak to się stało, pamiętając, jak ludzie opuścili Kijowa w korkach lub jakie kolejki były na kolei. Jak znalazłeś możliwości pozostawienia osób niepełnosprawnych w tych okolicznościach? Jest to technicznie skomplikowane.

- W pierwszych dniach zdarzyło się to na poziomie konsultacji, w przeważającej części, na poziomie płatności za usługi przewoźników. Zapłaciliśmy bardzo dużo pieniędzy. Bardzo często ta pomoc, szczególnie na początku, kiedy nie mieliśmy własnych samochodów, polegała na udzieleniu maksymalnych informacji i towarzyszyć osobie.

- W jaki sposób ludzie, w tym lato, matki z wózkami, ludzie na wózkach, z upośledzoną wizją, słyszenie, kto nie słyszał syren, dowiedzieli się o lęku powietrznym i zstąpili do schronisk bombowych? Ile na Ukrainie przed rozpoczęciem pełnej inwazji na skalę były co najmniej pewne warunki bezpieczeństwa dostosowane do osób niepełnosprawnych? Czy mamy schroniska bombowe z rampami? Ponieważ ich nie zauważyłem. - O ile wiemy, nie było to i nie, co jest również bardzo smutne.

Nawet nie przeprowadzono ogólnego monitorowania. Ale mój kolega z Kamiansky zwrócił się nawet do władz miasta. Odpowiedź była godna ubolewania. Rozumiemy, że chodzi nie tylko o Kamianske, ale także o inne miasta. Nędzne wysiłki to głównie działacze publiczni. Chodzi zarówno o bombos, jak i powiadomienia, to znaczy dostęp do informacji. Nawet te zdjęcia, które zostały rzucone i nadal wrzucane do kanału, niewidomy nie będzie mógł ich przeczytać.