Kupiony w sprzedaży: Amerykanin zachował obojętną rakietę nuklearną w garażu (zdjęcie)
W środę 31 stycznia pracownicy Muzeum Wojskowego w Ohio wezwali policję w Belvi, aby zgłosić propozycję dość niezwykłą darowiznę. Następnie policja wysłała Saperów do domu potencjalnego dawcy. „Uważamy, że minie dużo czasu, zanim otrzymamy kolejne takie połączenie” - powiedzieli funkcjonariusze organów ścigania.
Policja Preseline twierdzi, że urządzenie jest w rzeczywistości niezarządzaną rakietą dżinu powietrza-powietrznego-2-2 (MB-1), zaprojektowaną do przeniesienia progu nuklearnego 1,5 kt W25. Nie był jednak przywiązany, a zatem nie było niebezpieczeństwa dla społeczeństwa. Przedstawiciel Departamentu Policji Belviy Seth Tyler powiedział dziennikarzom, że urządzenie było w rzeczywistości cylindrem gazowym dla paliwa rakietowego.
„W rzeczywistości nasz saper zapytał mnie, dlaczego wypuszczamy zardzewiały kawałek metalu” - powiedział. Wezwanie do policji pochodzi z krajowego Muzeum Sił Powietrznych USA w pobliżu Deiton w stanie Ohio. Organy ścigania, dowiedzieli się, że w rakiecie nie ma głowicy nuklearnej, postanowiły nie ewakować w mieście o populacji 150 000 osób na 10 mil (16 km) na wschód od Seattle.
Mężczyzna powiedział policji, że rakieta należała do zmarłego sąsiada i została kupiona w sprzedaży. W rezultacie organy ścigania uznały podmiot „niekwestionowany”. Wcześniej Focus poinformował, że mężczyzna mieszkał przez 25 lat w domu, nie podejrzewając tajnego pokoju na strychu. Odkrył, że drewniane deski sufitowe ukrywają sekret, gdy został przechowywany w niektórych niepotrzebnych rzeczach.