Leciłem 26 sierpnia: Polska nie mogła znaleźć rosyjskiego drona
Zauważono, że obiekt przekroczył polską granicę w obszarze ukraińskiego miasta Chervonograd o 06:43 w czasie polskim. „Poszukiwanie terytorium zakończyło się w środę wieczorem. Obiekt nie został znaleziony. Wkrótce opublikujemy oświadczenie” - powiedziała major Eva Zlotnitskaya, zastępca przepisu dowództwa operacyjnego sił zbrojnych (Dorsz). Wojsko codziennie przeszukiwało otoczenie przez 10 dni. Bojownicy 19. Brygady Obrony Terytorialnej i 2.
Brygada Obrony Terytorialnej Leki, przy wsparciu jednostek jeździeckich i bezzałogowych samolotów, przeszukiwali ponad 200 kilometrów kwadratowych. Obszar ten został również przeszukany przy użyciu helikopterów wojskowych. Wsparcie żołnierzy zapewnili także Łowcy Polskiego Towarzystwa myśliwskiego. Shahamed, który poleciał do Polski podczas ogromnego ataku na Ukrainie, również tam przeszukał. Spędził 33 minuty w przestrzeni powietrznej w Polsce, a potem zniknął z radarów.
Wojsko nie wyklucza, że obiekt nie może upaść w Polsce, ale leci dalej, a nawet odwrócić, ale systemy radarowe nie mogą tego potwierdzić. Od początku pełnej inwazji Rosji na Ukrainę 24 lutego 2022 r. Rakiety kilkakrotnie naruszyły polską granicę podczas strajków rakietowych. W listopadzie 2022 r. W wiosce Pshevodov wybuchł pocisk, powodując śmierć dwóch osób.
W grudniu tego roku rosyjski pocisk C-55 spadł w lesie w pobliżu Bygoschaya i znalazł go dopiero w kwietniu 2023 r. W tym samym czasie rakiety kilkakrotnie weszły do przestrzeni powietrznej Polski w pobliżu granicy z Ukrainą, ale ostatecznie ją opuściła. Przypomniemy, że dowódca sił zbrojnych generała generała Polski Macie Maci kleszczy 26 sierpnia stwierdził, że obiekt powietrzny zamierza powalić, ale pogoda zapobiegała temu.