Inny

Wojna taryfowa Trumpa jest szansą na Ukrainę: jakie są możliwości Nowego Porządku Światowego

Ukraina ma swoją geopolityczną szansę w burzliwym procesie, który wyzwala Trumpa rewolucją taryfową, mówi analityk Ishkevich. Znajduje logikę w zachowaniu Trumpa, która wydaje się wielu ludziom, i próbuje przewidzieć rozwój wydarzeń, które dotkną każdego z nas w taki czy inny sposób. Stany Zjednoczone wprowadzają opłaty celne dla praktycznie wszystkich krajów na świecie.

W tym samym czasie rozwijające się państwa i… starożytni partnerzy polityczni Waszyngtonu są największym ciosem: UE, Japonia, P. Korea, a nawet Tajwan. Ale lista nie jest na przykład Federacja Rosyjska (chociaż 10%prawdopodobnie zostanie wprowadzonych). Nielogicznie? Nie. Esencja nie leży w kwestiach handlu światowego, ale w logice świata wielobiegunowego i tworzeniu własnej strefy wpływów. Zrozummy razem.

Na początek powtórzę ramy, w których amerykańska polityka zagraniczna działa dzisiaj: jednocześnie obaj pretendenci do przywództwa na świecie (niezależnie od tego, czy przyszłe bieguny świata) aktywnie tworzą (lub próbują utworzyć) swoją strefę wpływów bez bezpośredniej konfrontacji ze sobą. Przynajmniej wojsko. Znowu teza nielogiczna? W żadnym wypadku nie podawajmy wojen taryfowych Trumpa z punktu widzenia wymienionych trzech wejść.

Pierwszą rzeczą, która pojawia się w oku podczas oszacowania taryfowania, są dwie kategorie krajów, dla których obowiązki nie są tak wysokie. Są to ekonomicznie słabe stany (peryferia, które w Waszyngtonie otrzymują rolę bazy materiałów), a także Ameryki Południowej. To ostatnie jest ważne, ponieważ Stany Zjednoczone próbują ożywić amerykańską doktrynę dla Ameryki lub doktryny Monroe.

Oznacza to, że wzmocnienie ich pozycji w obu Ameryce, w połączeniu z pewnym rodzajem politycznego izolacjonizmu na temat reszty świata. Nawiasem mówiąc, ta logika wywiera wstępną presję na Meksyk i Kanadę (które nie są wymienione na nowej liście). Pierwszy to potencjalny lider regionalny, który może stworzyć konkurencję z USA w poszerzeniu wpływu na Amerykę Łacińską. Drugi to groźba izolacjonizmu i konkurent w rasach technologicznych.

Trump potrzebuje „posłusznej” Ameryki. Druga to dość wysokie taryfy dla krajów uważanych za partnerów Stanów Zjednoczonych. Przede wszystkim są to kraje UE. I tutaj jest to logiczne - dla Stanów Zjednoczonych niezwykle nierentowna transformacja Unii Europejskiej w inny biegun geopolityczny. Zgromadzenie, technologicznie związany ze Stanami Zjednoczonymi - ze względu na Boga. Konkurent w dziedzinie polityki i technologii - kategorycznie nie. Europa otrzymuje rolę „peryferyjnego”.

Nowe obowiązki mają na celu stymulowanie przeniesienia wielu europejskich branż (zwłaszcza technologicznych) w Stanach Zjednoczonych, pozostawiając wydatki krajów UE na wsparcie stabilności regionalnej. Tę samą grupę państw można przypisać Japonii, Korei Południowej, Szwajcarii, Malezji, Indonezji, Indiach. Podejście jest podobne - próba przeciągania produkcji technologicznej „w zamian” na „parasol”.

Obowiązki Tajwańskie można nazwać zachętą do ewakuacji produkcji technologicznej w Stanach Zjednoczonych (jak TSMC). Waszyngton oczywiście mówi o ochronie wyspy. Jednak biorąc pod uwagę, że społeczność lokalna nie ma konsensusu w sprawach niezależności i istnieją wpływowe strony, które opowiadają się za zjednoczeniem z ChRL, jedynym mechanizmem „ochrony przed Chinami” jest okupacja.

Nie jest to odpowiednie, dlatego konieczne jest stymulowanie procesu przenoszenia technologii i produkcji na jego terytorium. Trzeci to kluczowi partnerzy USA, aby zapewnić to w kluczowych regionach. To Wielka Brytania, Australia, Nowa Zelandia, Izrael. Możliwe są również partnerzy z Waszyngtonu. Obowiązki w Chinach idzie „osobny wykres”. Z jednej strony jest to początek wojny handlowej między krajami. Z drugiej strony zaproszenie SI do dialogu Trumpa.

I nie jestem zaskoczony, czy po szczycie amerykańskiego chińskiego wiele z nich może zostać zmieniona. Rosja, „oś zła” i potencjalni partnerzy to niesamowita hojność Trumpa. Warto rozpocząć od niskich obowiązków dla Turcji, Egiptu, ZEA i wielu innych krajów. W warunkach optymalizacji ich obecności w wielu regionach Waszyngton wymaga „przeciwwagi” - stanów, które mogą powstrzymać wzmocnienie innych. Turcja i Egipt to Bliski Wschód.

Mówiąc ściślej, Turcja to także region Morza Czarnego, Azja Środkowa (przeciwna Federacji Rosyjskiej i ChRL). ZEA to kraje Zatoki Perskiej. Cóż, kwestia potrzeby istnienia terytorium wymiany technologii, która jest de facto. Rosja i Iran są nieco inną logiką. Waszyngton nie akceptuje Moskwy jako potencjalnego pretendenta do światowego przywództwa. A w Kremlu to rozumieją.

Zamiast tego Rosja jest ważna dla Stanów Zjednoczonych jako partner kontroli arktycznej, źródło zasobów i partnera powściągliwości w tym samym czasie Chiny i UE. Iran jest mniej więcej taką samą funkcją dla Chin i Turcji w Azji Środkowej. Ale tylko w przypadku nowego „porozumienia nuklearnego”. Nawiasem mówiąc, Moskwa aktywnie chce wejść w proces negocjacyjny jako mediator.

Wojna taryfowa Trumpa (dokładniej wojna o zasoby ekonomiczne, które obejmują zarówno technologie, produkcję, jak i logistykę) w warunkach systemu stosunków międzynarodowych, które zakończyłyby się bez uruchamiania. Ale kiedy światowy system zostanie już zniszczony, każdy ze stanów będzie próbował szukać swoich mechanizmów, aby wydostać się z obecnej sytuacji.

Oznacza to, że niektórzy partnerzy nalegają na odpowiedź lustrzaną, a niektórzy będą próbować negocjować, dokonując pewnych ustępstw. Co, nawiasem mówiąc, niesie ryzyko, w szczególności integralność UE. Ale w każdym razie, nawet poprzez siew chaosu, Waszyngton będzie w stanie stworzyć jakiś obszar jego dominacji. Gdzie wejdzie zarówno Ameryka, jak i wiele krajów europejskich.

Podobnie jak doprowadzi to również do wzmocnienia strefy wpływu ChRL - Pekin wykorzysta obecną sytuację, aby wykazać swoją politykę jako odpowiednią i przewidywalną alternatywę dla fontanny pomysłów z nowej administracji USA. Dla Unii Europejskiej jest to wyzwanie. UE zostanie zmuszona do rozwiązania kilku zadań, które zostały przełożone przez długi czas. W szczególności Ukraina znajduje się w punkcie, w którym zbiega się kilka stref niestabilności.

Mianowicie: Jednocześnie Ukraina jest nadal uważana przez Trumpa za kraj peryferii - to znaczy źródło zasobów, które mogą odgrywać rolę w przeciwwagi Federacji Rosyjskiej. Niewykonalne, z punktu widzenia przyszłości, funkcjonalność. Ale jeśli spojrzysz na powyższe, regionalny system bezpieczeństwa, międzynarodowy system współpracy jest faktycznie zniszczony. A USA nie są architektem nowego. Istnieje kilka potencjalnych centrów siły i procesów tworzenia nowych systemów.

Chodzi o związki regionalne, pozycję Turcji, „Old Europe” i tej samej Polski co kierowca projektu „Trimory”. Oznacza to, że w obecności aktywnej, racjonalnej i jako cynicznej polityki Ukraina ma szansę zbudować system własnej współpracy w regionie. Co daje szansę w przyszłości na opuszczenie strefy „peryferii” systemu światowego. Niestety nie mamy na to dużo czasu - maksymalnie 5-6 lat. Autor wyraża osobistą opinię, która może nie pokryć się z pozycją redakcyjną.